SZEŚĆ POWO­DÓW, DLA KTÓ­RYCH WAR­TO ODWIE­DZIĆ CIESZYN

Naj­star­szym mia­stem w Pol­sce był­by Cie­szyn, gdy­by wie­rzyć legen­dzie, któ­ra mówi, że został zało­żo­ny w 810 r. przez trzech synów pol­skie­go księ­cia Lesz­ka III, Bol­ka, Lesz­ka i Ciesz­ka. Bra­cia cie­sząc się ze swe­go szczę­śli­we­go spo­tka­nia nad źró­deł­kiem, zało­ży­li mia­sto nada­jąc mu nazwę Cie­szyn. W miej­scu legen­dar­ne­go spo­tka­nia znaj­du­je się stud­nia nazy­wa­na Stud­nią Trzech Bra­ci. Pierw­sza wzmian­ka o niej pocho­dzi z 1434 r., a nale­ża­ła ona do bra­ci domi­ni­ka­nów. Do XIX w. czer­pał z niej wodę bro­war mieszczański.

      Naj­star­sze nie­prze­rwa­nie dzia­ła­ją­ce muzeum w Euro­pie Środ­ko­wej mie­ści się w Cie­szy­nie. Zało­żo­ne zosta­ło przez księ­dza Leopol­da Jana Szersz­ni­ka, wybit­ne­go jezu­itę, wszech­stron­ne­go uczo­ne­go i nauczy­cie­la, otwar­te w 1802 r. Jego kolek­cja oprócz zabyt­ków sztu­ki i histo­rii zawie­ra­ła duży zbiór przy­rod­ni­czy (oka­zy fau­ny i flo­ry, ska­mie­li­ny, mine­ra­ły), kar­to­gra­ficz­ny (glo­bu­sy, mapy i pla­ny), pomo­cy nauko­wych (przy­rzą­dy geo­me­trycz­ne, astro­no­micz­ne i astro­lo­gicz­ne), oso­bli­wo­ści (reli­kwia­rze, egzo­tycz­ne narzę­dzia i instru­men­ty). Metry­ką dorów­nu­je mu w Pol­sce jedy­nie muzeum Czar­to­ry­skich w Puła­wach uru­cho­mio­ne w 1801 r., mają­ce jed­nak kil­ku­dzie­się­cio­let­nią prze­rwę w dzia­ła­niu i znaj­du­ją­ce się obec­nie w Krakowie.

      Naj­słyn­niej­sza broń myśliw­ska zwa­na cie­szyn­ką, pro­du­ko­wa­na w Cie­szy­nie od 2. poł. XVI w., słu­ży­ła do polo­wa­nia na ptac­two, stąd też czę­sto nazy­wa­na była ptasz­nicz­ką. Boga­te zdo­bie­nie inkru­sta­cją kol­by i łoża, ryto­wa­ne zdo­bie­nie lufy oraz nowa­tor­ski, jak na owe cza­sy, mecha­nizm strze­la­ją­cy spo­wo­do­wa­ły, że broń ta wkrót­ce sta­ła się nie­zwy­kle poszu­ki­wa­nym arty­ku­łem. Do dzi­siaj zacho­wa­ło się ok. 300 egzem­pla­rzy sta­no­wią­cych ozdo­bę wszyst­kich liczą­cych się w świe­cie muze­ów bro­ni i kolek­cji pry­wat­nych. Pięk­ne cie­szyn­ki znaj­du­ją się w Muzeum Ślą­ska Cie­szyń­skie­go. Moż­na je nazwać naj­star­szą łapów­ką w histo­rii Cie­szy­na — jej oka­zy, wrę­cza­ne przez wła­dze dowód­com wojsk zaj­mu­ją­cych kolej­no mia­sto w cza­sie woj­ny trzy­dzie­sto­let­niej, mia­ły zapew­nić bez­pie­czeń­stwo przed gra­bie­żą i zniszczeniem.

      Naj­dziw­niej­szy kwia­tek, któ­ry wcze­sną wio­sną poja­wia się w cie­szyń­skich lasach a tak­że ogro­dach, to cie­szy­nian­ka wio­sen­na (Hacqu­etia epi­pac­tis). Swym żół­to­zie­lo­nym kwia­to­sta­nem, czę­sto uwa­ża­nym za kwiat, two­rzy pięk­ne dywa­ny w runie leśnym. Według legen­dy rośli­na ta roz­sia­ła się w oko­li­cach Cie­szy­na z zie­mi przy­wie­zio­nej przez szwedz­kie­go żoł­nie­rza, któ­ry poległ pod Cie­szy­nem w cza­sie woj­ny trzy­dzie­sto­let­niej. Praw­da jest tro­chę inna i rośli­na ta raczej zosta­ła przy­nie­sio­na przez żoł­nie­rzy austriac­kich, bo moż­na ją też spo­tkać w połu­dnio­wej czę­ści Alp oraz na tere­nie Moraw i Słowacji.

      Naj­smacz­niej­sze­go „murzi­na”, bo taką nazwę nosi tra­dy­cyj­ny cie­szyń­ski wypiek, moż­na zjeść w cza­sie Wiel­ka­no­cy. A co skry­wa się pod tą nazwą? Cia­sto droż­dżo­we ufor­mo­wa­ne w kształ­cie małe­go bochen­ka z szyn­ką wędzo­ną lub bia­łą kieł­ba­są wewnątrz. Zazwy­czaj każ­dy domow­nik, począw­szy od pana domu a skoń­czyw­szy na służ­bie otrzy­my­wał swo­je­go „murzi­na”, któ­rym wraz z inny­mi spe­cja­ła­mi kuch­ni cie­szyń­skiej mógł się delek­to­wać do woli.

      Naj­po­pu­lar­niej­szym dese­rem w Cie­szy­nie jest pocho­dzą­cy z kuch­ni austriac­kiej stru­del z jabł­ka­mi (cza­sem z serem lub makiem), któ­ry moż­na poda­wać na cie­pło, na zim­no, z bitą śmie­ta­ną i loda­mi lub jedy­nie posy­pa­ny cukrem pudrem.

 

Tekst:Irena Adam­czyk, Janusz Spy­ra, Rena­ta Kar­piń­ska
Foto­gra­fie: Rena­ta Kar­pin­ska, Joan­na Rzep­ka-Dzie­dzic, Paweł Hala­ma, Mariusz Makow­ski, Woj­ciech Woź­niak.
źró­dło:www.cieszyn.pl