Kowarskie sztolnie dziś jeszcze, podobnie jak przed laty, kryją wiele tajemnic. Podziemne korytarze ciągną się tutaj na kilku poziomach, jest ich ponad siedemdziesiąt kilometrów. Dla potrzeb turystów wydzielono tu przed kilkoma laty 1200-metrową trasę, której przebycie zajmuje wycieczkom zwiedzającym podziemia około godziny. Uważne i cierpliwe wsłuchanie się w ciszę zimnych i wilgotnych korytarzy przynosi zaskakujące rezultaty – już po kilku minutach zaczynamy rozróżniać docierające z kopalnianych sztolni dziwne odgłosy; dobiegają do nas głębokie westchnienia i echa odległych kroków… Może to szum podziemnego strumienia przedzierającego się przez kamienne otchłanie, a może naturalna skarga skalnego masywu, w którym człowiek wydrążył onegdaj rozległe korytarze w poszukiwaniu skarbów, ukrytych głęboko pod ziemią. Zakamarki pouranowej sztolni w Kowarach emanują wyczuwalną mocą; magiczną atmosferę podziemi potęgują zgromadzone w nich niezwykłe kamienie; meteor spełnia tutaj życzenia, zobaczyć można ametysty, agaty, granaty i różne odmiany górskiego kryształu. Obok nich czarny morion, kamień który przywołuje, bądź odgania śmierć.
Górnicza historia Kowar zaczęła się bardzo wcześnie i chociaż Kowary miastem górniczym zostały w roku 1513 to już XII wieku kiedy pojawili się tutaj poszukiwacze skarbów z całej Europy. Ziemia była bogata; strumienie obfitowały w perły rzeczne, a okolica — w złoto, srebro i różnorakie minerały przeróżne. Walonowie, bo tak powszechnie nazywani byli poszukiwacze interesowali się kryształami górskimi, agatami, granatami, chalcedonami… Potem najważniejsze stały się rudy żelaza. I nic w tym dziwnego, bo żelazo było wtedy równie cenne jak złoto.
W 1927 roku odkryto w rejonie Kowar złoża rud uranu. Trwały wówczas badania nad tym pierwiastkiem znacznie zintensyfikowane, kiedy okazało się, że uran stanowić może surowiec do wytwarzania nowej, przerażającej broni. Po wojnie eksploatacją rudy uranowej zajęli się Rosjanie, rejon miasta zamknięto dla obcych. Wszystko, co działo się w kopalni, objęte było ścisłą tajemnicą. O tym, jak gospodarzą tam Rosjanie, krążyły legendy. Opowiadano również niesamowite historie, o pracujących w kopalni ludziach, którzy w tajemniczych okolicznościach zaginęli w labiryncie podziemnych korytarzy. Jedną z takich zaginionych postaci był radziecki pułkownik, odpowiedzialny za dozór pracujących w kopalni więźniów, dowożonych tutaj z pobliskiej Kamiennej Góry. Któregoś dnia cieszący się nie najlepszą sławą pułkownik wszedł do podziemi i już z nich nie wyszedł pomimo, że labirynt korytarzy został dokładnie przeszukany przez radzieckich żołnierzy.
Po kilku miesiącach zaginionego oficera napotkali górnicy kończący właśnie swoją szychtę. Rosjanin siedział na wózku wypełnionym urobkiem – kiedy zaciekawieni górnicy podeszli bliżej postać radzieckiego pułkownika rozpłynęła się w mroku korytarza. Od tego czasu wielokrotnie spotykano widmowego pułkownika w korytarzach kowarskiej kopalni. W 1957 roku kopalnię przejęli Polacy, ale wyprodukowanie bomby wodorowej zmniejszyło zapotrzebowanie na uran. Sztolnie zaczęto zamykać. Potem Politechnika Wrocławska urządziła tu m.in. poligon doświadczalny dla górniczych brygad ratowniczych. Ćwiczący ratownicy również zanotowali kilka niesamowitych spotkań z widziadłem, które niespodziewanie pojawiało się wychodząc z nieczynnych od dawna korytarzy.
Również dzisiaj ludzie oprowadzający turystów po kowarskich sztolniach widzą rzeczy, o których mówią niechętnie. Wszystko jednak wskazuje na to, że upiory zrodzone w podziemnych chodnikach nadal tam mieszkają pilnując skarbów, które być może nadal skrywają się w zamurowanych lub zalanych wodą korytarzach.
Jak dojechać?
Jadąc z Jeleniej Góry do Kowar nie skręcamy do miasta kierując się dalej obwodnicą (droga na Wałbrzych). Ponad kilometr za stacją benzynową skręcamy w prawo do Kowar, po przejechaniu ok. 700 metrów skręcamy w lewo i jedziemy pod górę (ok. 4 km). Innej drogi nie ma, zatem nie można się zgubić. Przed kompleksem Jelenia Struga (gdzie znajdują się sztolnie) zatrzymujemy się na parkingu. Sztolnie przystosowane do potrzeb niepełnosprawnych turystów (także na wózkach inwalidzkich) zwiedzać można siedem dni w tygodniu od godz. 9.00 do 17.00.
Tadeusz Siwek
{AG}galeria4{/AG}