Fizjoterapia, która jest zawodem zaufania publicznego w wielu krajach Europy, nie doczekała się w Polsce jeszcze ustawy regulującej pracę tej grupy specjalistów. W naszym kraju nie ma także żadnego oficjalnego spisu osób posiadających rzeczywiste uprawnienia do wykonywania tego zawodu. Odpowiednio spreparowane świadectwo i dokumenty zdobyć może każdy i to nie tylko na czarnym rynku, ale także na kursach prowadzonych w systemie weekendowym, lub w systemie online. Z powyższego wynikają rozmaite konsekwencje: Praktykę fizjoterapeutyczną można założyć, nie posiadając odpowiednich uprawnień i umiejętności; możliwe jest to bez żadnych konsekwencji prawnych. Bez konsekwencji można też używać tytułu zawodowego fizjoterapeuty. Co więcej nie ma żadnego samorządu zawodowego dla tej profesji, obligatoryjnej przynależności, odpowiedzialności dyscyplinarnej za wykonywanie tego zawodu niezgodnie z zasadami sztuki
Na tym gruncie wyrastają liczne gabinety fizjoterapeutyczne oferujące zabiegi, które mogą okazać się szkodliwe dla pacjenta. W związku z brakiem regulacji prawnych dotyczących zawodu, sami przedstawiciele Stowarzyszenia Fizjoterapia Polska nie są pewni liczby fizjoterapeutów w kraju. Szacuje się ją na 50 – 60 tys. aktywnych fizjoterapeutów, przy czym nie wiadomo, ilu z nich to fizjoterapeuci po akademiach medycznych, a ilu — po kursach weekendowych. Jednym z głównych założeń ustawy, o którą walczy Stowarzyszenie, miałaby być regulacja tej kwestii.
Jedną z najważniejszych kwestii jest działalność kręgarzy, bioenergoterapeutów i innych ludzi, którzy podejmują się leczenia narażając zdrowie i życie pacjentów, reklamując szeroko swoje cudowne moce uzdrawiające i umiejętności. To żerowanie na ludzkiej naiwności ma najczęściej dla chorych opłakane konsekwencje.
Nieuprawnieni terapeuci i ich szkodliwa dla pacjentów działalność nie stanowi jedynego problemu środowiska wykwalifikowanych fizjoterapeutów, którzy ubolewają także nad brakiem obowiązku prowadzenia dokumentacji medycznej, oraz wykluczaniem środowiska z ważnych procesów decyzyjnych i słabą identyfikacją społeczną zawodu. Fizjoterapeuci są w Polsce rugowani z gremiów decydujących o standardach postępowania w wielu jednostkach chorobowych podczas, gdy w wielu chorobach fizjoterapia jest podstawową formą leczenia.
Gdy brakuje ustawy gwarantującej podstawowe bezpieczeństwo zabiegów decydujących o czyimś powrocie do zdrowia, co może zrobić sam pacjent w sytuacji, gdy służba zdrowia straszy wielomiesięcznymi kolejkami oczekiwania na wolny termin, a jednocześnie prywatny rynek kusi natychmiastową poprawą stanu zdrowia? Niewątpliwie ktoś walczący o swoją sprawność lub zdrowie dziecka jest w stanie zdusić głos zdrowego rozsądku i uwierzyć nawet w cudowną terapię „leczenia urazów rdzenia kręgowego”.
Opracowała (na podstawie artykułu Ady Prochyry): Małgorzata Zdanowicz