Noc marcowa
Księżyca poświata
Na las ciemny srebrzyście się ścieli
W chmur witrażach
Noc warkocz rozplata
Gwiazdy lecą
W kosmicznej topieli
Tam
Gdzie ścieżka
Zgubiła trop w piachach
Gdzie się strumień
Przez głazy przedziera
Wilki biegną
Milcząca wataha
Basior czarny
I – płowa wadera
Radca Hubert Maksymilian hrabia von Trott był w jednakim stopniu wytrawnym dyplomatą co namiętnym myśliwym. Z każdej wyprawy łowieckiej hrabia przywoził liczne trofea , które dzięki mistrzowskiej sztuce preparatorów zdobiły nie tylko rezydencję von Trottów, ale również wnętrza pałaców zaprzyjaźnionych z radcą arystokratów, wśród których znajdował się również Anton Alexander hrabia von Magnis, właściciel pałacu w Bożkowie. Magnisowie utrzymywali się przede wszystkim z rolnictwa, którego poziom w tej części Dolnego Ślaska wyniesiony został przez nich na nieznane do tej pory wyżyny; hrabia von Magnis zbudował w Bożkowie olejarnię, młyny wodne i cukrownię. Prowadził też eksperymentalną hodowlę owiec, liczącą dziesięć tysięcy sztuk zwierząt. Pewnie z powodu tej sporej, znakomicie rozwijającej się i prosperującej owczarni Anton von Magnis bardzo chętnie przyjmował w swojej rezydencji myśliwych, dla których w pobliskich lasach urządzano liczne polowania ukierunkowane przede wszystkim na żyjące w okolicy wilki, stanowiące dla hrabiowskich owiec istotne zagrożenie. Na polowania w lasach Bożkowa przyjeżdżał bardzo często również von Trott, dla którego każde organizowane przez hrabiego łowy stanowiły znakomitą okazję do popisania się kunsztem łowieckim i zdobycia kolejnych myśliwskich trofeów. Prawdopodobnie w czasie jednego z takich polowań radca został dotkliwie pogryziony przez wilczycę broniącą swoich młodych.
Wilk jest zwierzęciem niezwykłym — od innych leśnych drapieżników odróżnia go wysoka inteligencja oraz przebiegłość, a także zmysł stadny będący z jednej strony podstawą hierarchii każdej wilczej watahy , z drugiej umożliwiający wilkom zespołowe, najbardziej efektywne formy polowań. Jedną z cech wilka jest także niebywała odwaga tego zwierzęcia, które w sytuacji bez wyjścia, otoczone przez sforę psów walczy zawsze do końca stanowiąc zarówno dla naganiaczy jak myśliwych spore zagrożenie.
Pogryziony przez wilczycę von Trott długo kurował się w bożkowskim pałacu hrabiego Magnisa. Początkowe obawy, co do zarażenia się radcy wścieklizną okazały się co prawda bezpodstawne lecz i tak proces zdrowienia i zabliźniania się licznych ran radcy okazał się bardzo długotrwały. W czasie trwania kuracji ozdrowieńczej w zachowaniu von Trotta zaczęły zachodzić widoczne i niewytłumaczalne zmiany; pałacowa służba zauważyła, że radca coraz częściej przesypia całe dnie, noce natomiast spędza w otwartym oknie swojego pokoju wpatrzony w płynącą niebem tarczę księżyca i wsłuchany w odgłosy dobiegające z niedalekiego lasu. Von Trott szczególnie ożywiony stawał się w czasie księżycowych pełni, które wydawały się mieć na niego wręcz hipnotyczny wpływ.
Mniej więcej w tym samym czasie nasiliły się w okolicach Bożkowa ataki wilków, które w niesłychanie zuchwały sposób porywały z pastwisk nie tylko krowy i cielaki, ale również owce z eksperymentalnej hodowli hrabiego Magnisa. Leśnicy z dóbr hrabiego opowiadali, że wilczej hordzie przewodzi olbrzymi wilk w niewytłumaczalny sposób omijający pułapki zastawiąne na wilczych ścieżkach, a jednocześnie organizujący polowania w tak przemyślny i podstępny sposób, że pasące się pod lasem zwierzęta nie miały żadnych szans obrony lub ucieczki. W bożkowskiej karczmie coraz częściej opowiadano, że przywódcą wilczego stada jest wilkołak, egzystujący w ciągu dnia pod postacią człowieka, nocą natomiast przeistaczający się w ogromnego wilka. Mieszkający pod lasem chłop zaklinał się , że w czasie pełni księżyca widział postać olbrzymiego zwierza przebiegającego na dwóch łapach nieopodal zabudowań gospodarczych, w których zamykane były na noc zwierzęta. W opowiadaniach podkreślano niezwykłe cechy wilkołaka jak np. możliwość zmiany wyglądu od człowieka przez pół-człowieka i pół-wilka do samego wilka, a także nadnaturalną siłę i zwinność. Stwory różniły się od zwykłych wilków także tym, że mogły wspinać się z zawrotną prędkością, a także zeskakiwać z dużych wysokości nie robiąc sobie przy tym krzywdy. Posiadały przy tym, nawet w ludzkiej postaci, doskonały węch i słuch. Potrafiły również widzieć w zupełnych ciemnościach. Opowieści te znajdowały chętny posłuch nie tylko wśród wieśniaków i robotników dworskich.…Goście hrabiego Magnisa przyjeżdżający do Bożkowa na polowania coraz częściej zjawiali się wyposażeni w specjalne, odlewane ze srebra kule oraz gałązki jemioły wszyte w myśliwskie kubraki. W owych czasach rozpowszechniony był bowiem pogląd, że tylko przy użyciu srebrnej amunicji możliwe jest zabicie wilkołaka, a jemioła z niewiadomych do końca powodów odstrasza leśne potwory.
Szczególnie szeroko zakrojone polowanie na wilki zorganizowano zaraz po tym jak z pastwisk hrabiego Magnisa porwane zostały kolejne owce. Duże grupy naganiaczy oraz liczne sfory psów stanowiły zapowiedź i gwarancję szybkiego przetrzebienia zbójeckiej watahy i rozprawienia się z zuchwałymi drapieżnikami. Rzeczywiście, z większością wilczego stada poradzono sobie dość szybko, nigdzie jednak nie widać było przewodzącego wilkom basiora , który jakby zapadł się pod ziemię. Dopiero po zakończeniu obławy, kiedy wilczy pokot układany był przy łowieckim ognisku od strony parku otaczającego pałac Magnisa dobiegło przejmujące i dobiegające jakby z piekielnych otchłani wycie. Raz jeszcze spuszczono psy, których zaciekłe ujadanie oznajmiło wkrótce otoczenie potwora. Zaraz potem bolesne skowyty opowiedziały o krwawej rozprawie toczącej się w gęstych i ciemnych zaroślach. Myśliwi sięgnęli po srebrne kule – huknęły strzały, a choć z niewielkiej odległości nie można było chybić, nadbiegający łowcy znaleźli jedynie martwe psy i zakrwawione gałęzie znaczące drogę ucieczki wilka…
Nie zaprzestano pogoni i w kilka chwil później tuż przy bocznych drzwiach wiodących do pałacu znaleziono nagie, mocno pokiereszowane i zakrwawione ciało radcy won Trotta, z którego następnego dnia medyk hrabiego Magnisa wyjął ponad tuzin srebrnych pocisków.
W chmur witrażach
Noc warkocz rozplata
Gwiazdy lecą
W kosmicznej topieli
Z tej otchłani
Księżyca poświata
Na las ciemny srebrzyście się ścieli
Ponad lasem
Księżyca talarem
Noc opłaca ostatnie już łowy
Ścieżki mroźnym okryte oparem
Mierzą w ciszy
Cień czarny i płowy
Opracowała: MJ