Sam jestem niepełnosprawny, do tego nazbierałem sporo lat, ale wciąż ciekawi mnie świat, szczególnie ten w najbliższym otoczeniu. Bo mimo że zdarzyło mi się widzieć już parę innych stron, to tutaj między Karkonoszami, Rudawami Janowickimi, Górami Kaczawskimi i Izerskimi podoba mi się najbardziej. Kotlina Jeleniogórska to cud boski – ogromna misa otoczona górami. Do tego nasze miejsca zamieszkania są dobrze skomunikowane, wszędzie można dojechać. Gdy się rozejrzymy dookoła, to zobaczymy, że jest kilka poziomów z ciekawymi miejscami: ten najniższy na dnie Kotliny, np. Jeżów, Czarne, Cieplice; ten nieco wyższy, np. Dziwiszów, Trzcińsko, Mysłakowice; wreszcie wysoki – choć wcale nie za wysoki – Widok (zwany Kapelą), Jagniątków, Borowice itp.
To nieprawda, że wszędzie pod górkę! W średniowieczu były tu niełaskawe bezdroża, jeszcze straszyli Duchem Gór, więc ludzie gór się bali. Ale teraz? Autobus każdego z łatwością dowiezie, gdzie sobie będzie życzył, a tam już można znaleźć płaskie miejsca do spacerów – ze wspaniałymi widokami i krystalicznym powietrzem.
Wiem, trudno się zdecydować. Trzeba jeszcze zaplanować, gdzie pojechać, znać rozkład jazdy, wiedzieć gdzie wysiąść i w którym kierunku się udać, żeby obejrzeć coś interesującego, o której wrócić… Spróbuję Wam na te pytania odpowiedzieć w felietonach o nazwie „Pigułka turystyczna”. Te moje pigułki mogą zastępować te z apteki, których używamy o wiele za dużo. Uzależniamy się od nich. Będę brał pod uwagę naszą niepełnosprawność, więc stawiane zadania będą łatwe. Jeśli zbyt łatwe, to sobie sami poprzeczkę podnoście.
Bo ruch i wysiłek fizyczny są niezbędne dla zdrowia, szczególnie kiedy go już za dużo nie ma. Dla nas najlepszy jest spacer. Nie piguły od nawet najżyczliwszego lekarza. Czasem trzeba je brać, ale równocześnie zmuszać organizm do obrony. Bo przecież każdy został wyposażony w naturalną zdolność przeganiania choroby. Pod warunkiem, że żyje się higienicznie, czyli m.in. zażywa ruchu. Ruch to życie. Koniecznie trzeba wychodzić z domu, oderwać się od telewizora, od swojego słodkiego fotela, bliskości kuchni i wciąż tego samego widoku z okna. Z pewnością znajdą się tacy, którzy w tym miejscu i tak zapytają: Po co? A choćby po to, żeby tu wrócić i żeby jeszcze przyjemniej było w kochanym fotelu, przed telewizorkiem, żeby herbatka we własnym kubku jeszcze lepiej smakowała… Spróbujcie!
ROMUALD WITCZAK;