Dawną Miedziankę kryją chaszcze;
Trawy wyrosłe na ruinach
Wiatr – chochlik niecierpliwie głaszcze,
Gdy rankiem bawić się zaczyna…
W dawnej Miedziance żyją cienie
I – w zasypanych wyrobiskach,
Gdzie skała stare stemple ściska,
Szepczą i modlą się kamienie…
Dzieje Miedzianki, niewielkiej miejscowości w Rudawach Janowickich, od zawsze związane były z górnictwem. Już w XII wieku wydobywano tutaj miedĄ, srebro i ołów… Po II wojnie światowej przyszła kolej na rudę uranu, którą w tym miejscu, podobnie zresztą jak w Kowarach, Rosjanie wydobywali rękami Polaków. Z górnictwem związana jest nie tylko historia Miedzianki, ale także podania i legendy, które w każdych czasach krążyły wśród mieszkańców tego malutkiego, ale niezwykle malowniczego górniczego zagłębia, którego zegary zatrzymały się w latach 70-tych XX-tego wieku…
Dzisiejsza Miedzianka, to kilka domów przylegających do starego kościoła pamiętającego jeszcze czasy świetności miasta i jego upadek… Ruiny dawnej Miedzianki zakrywa gęstwa drzew i krzaków, traw i pokrzyw zasłaniających na wpół zasypane wejścia do kopalnianych sztolni i chodników wiodących w ciemne czeluście ziemi.
Przez łąki kręta biegnie ścieżka,
W szepty spłowiałych traw wsłuchana.
I – wznosi się pod niebo Śnieżka;
W blade woale mgieł ubrana…
Ponad łąkami płyną chmury…
W lesie wśród gruzów, w stertach złomu
Pod ziemię wiodą mroczne dziury
Jak wielkie usta martwych gnomów…
Wędrując po łąkach i zagajnikach porastających dawne ulice, place i ruiny zabudowań, rzadko kto zdaje sobie sprawę, że kilkanaście metrów niżej zaczyna się podziemny świat górniczych korytarzy, których łączna długość na kilku poziomach przekracza 40 kilometrów.
Strach przed nieznanym nie raz tworzył w umyśle ludzkim postacie demonów, potworów, duchów, tłumaczył nieznane w sposób w jaki najłatwiej było ludziom uwierzyć. Także górnictwa nie ominęły demony. Nie ma się czemu dziwić — w końcu schodząc pod ziemię górnicy byli coraz bliżej piekła.
W Miedziance od wieków opowiadano niesamowite historie o mieszkających pod ziemią niezwykłych i najczęściej nieprzyjaznych ludziom istotach. Podziemny świat gnomów i zjaw strzegących ukrytych w starych wyrobiskach skarbów potrafi wrażliwego słuchacza zachwycić także dzisiaj tym bardziej, że wiele tych legend i podań umarło razem z Miedzianką.
Tu, gdzie się w mroku kryształ skrzy,
Gdzie stemple rdza przeżera wściekła,
Do śmierci nagłej – kroków trzy,
I – tylko kroków pięć do piekła…
Tutaj, gdzie posiwiały bies
W ciszy z gnomami w kości gra;
Trzy kroki stąd do śmierci jest
Do piekła zaś kolejnych dwa.…
Wśród opowieści, które niegdyś krążyły w Miedziance szczególną malarskością i poetyckim powabem wyróżnia się legenda o Miedzianej Pani, władczyni górniczych podziemi, która od niepamiętnych czasów zamieszkuje najstarsze wyrobiska Miedzianki. Najczęściej opisywana jest jako dostojna, wysmukła kobieta o skórze koloru miedzi i zielonych włosach, na które nałożona jest malachitowa korona z licznymi szmaragdami, i topazami. W dłoniach trzyma berło z kryształu górskiego i jabłko z czerwonego jaspisu, które są zewnętrznymi atrybutami władzy. W odróżnieniu od innych postaci z górniczych podań Miedziana Pani nie jest opiekunką górników, ale strażniczką podziemnych skarbów, których zazdrośnie strzeże przed ludzką zachłannością. Otoczona orszakiem karłowatych gnomów i krasnoludów jest bezwzględna dla intruzów w jej podziemnym królestwie. To z jej przyczyny i rozkazu w kopalniach zdarzają się zawały, tąpnięcia, wstrząsy i wyrzuty gazów stanowiące dla górników śmiertelne zagrożenie.
Miedzianej Pani przypisywano najgorsze cechy kobiece. Była przewrotna, złośliwa, chytra, a jej jedyną działalnością było prowadzenie górników na zatracenie. Opowiadano, że wszyscy, którzy w kopalni znaleĄli gwałtowną śmierć i których ciał nie udało się wydobyć spod zawałów powiększali upiorny orszak Władczyni Podziemi. Byli skazani na wieczną wędrówkę w kopalnianych chodnikach w otoczeniu gnomów, krasnoludów i innych upiorów stanowiących dwór Miedzianej Pani.
W wyrobisku kopalni umarłej,
Pani Miedzi zasiadła na tronie;
Wokół zjawy, upiory i karły,
Gnomy zgięte w pokornym ukłonie…
Cisza gęstym napełnia się mrokiem
W korytarzach wiodących do nikąd…
Suną wolno, w milczeniu głębokim
Cienie dawno umarłych górników…
TADEUSZ SIWEK;