LEKAR­STWO NA ZESPÓŁ DOWNA?

Zespół Downa jest zabu­rze­niem pole­ga­ją­cym na obec­no­ści w mate­ria­le gene­tycz­nym dodat­ko­we­go chro­mo­so­mu 21. Oso­by cho­re mogą mieć więc dodat­ko­we kopie ponad 300 genów, któ­re “miesz­ka­ją” w tym chro­mo­so­mie. Sza­cu­je się, że jed­no żywe dziec­ko na 800‑1000 nowo­rod­ków rodzi się z zespo­łem Downa. Wia­do­mo, że ryzy­ko rośnie wraz z wie­kiem mat­ki. U kobiet w wie­ku 20 lat ryzy­ko wystą­pie­nia zespo­łu Downa u dziec­ka wyno­si 1 do 1667; w wie­ku 30 lat — 1 do 952; w wie­ku 35 lat — już 1 do 387, po prze­kro­cze­niu czter­dziest­ki jeden maluch na nie­co ponad 100 jest cho­ry, a tuż przed pięć­dzie­siąt­ką ryzy­ko wyno­si 1 do 11. Nie­zna­ne są inne tak wyraź­ne czyn­ni­ki zwięk­sza­ją­ce ryzy­ko uro­dze­nia dziec­ka z zespo­łem Downa, choć ostat­nio coraz wię­cej mówi się, że rów­nież wiek ojca odgry­wa tu rolę. Szcze­gól­nie jeśli nało­ży się na wiek star­szych matek.

Oso­by z zespo­łem Downa mają cha­rak­te­ry­stycz­ny wygląd. Naj­gor­sze jest jed­nak to, że gene­tycz­ne zabu­rze­nie wpły­wa na roz­wój wie­lu cho­rób, m.in. zwięk­sza ryzy­ko wystą­pie­nia wad wro­dzo­nych ser­ca, nawra­ca­ją­cych infek­cji ucha środ­ko­we­go, refluk­su żołąd­ko­wo-prze­ły­ko­we­go, bez­de­chu sen­ne­go, cho­rób tar­czy­cy, krót­ko­wzrocz­no­ści, zabu­rzeń słu­chu. Pro­ble­my ze zdro­wiem mogą zna­czą­co skró­cić dłu­gość życia tych osób. W jed­nym z badań prze­pro­wa­dzo­nych w USA wyka­za­no, że śred­nia dłu­gość życia cho­rych wyno­si obec­nie 49 lat (ale są duże waha­nia pomię­dzy róż­ny­mi gru­pa­mi etnicz­ny­mi i spo­łecz­no-eko­no­micz­ny­mi). Sza­cu­je się, że w Pol­sce żyje 60 tys. osób z zespo­łem Downa.

Ponie­waż w to zabu­rze­nie jest zaan­ga­żo­wa­nych tyle genów, nie­moż­li­wo­ścią było, jak dotych­czas, wyna­le­zie­nie sku­tecz­nej meto­dy lecze­nia. To, co mogą i pró­bu­ją zro­bić naukow­cy, to “napra­wia­nie” uszko­dzeń. Jed­nym z pomy­słów (i marzeń) jest popra­wa zdol­no­ści poznaw­czych osób z zespo­łem. Naukow­cy z uni­wer­sy­te­tu John­sa Hop­kin­sa w Bal­ti­mo­re oraz z Naro­do­wych Insty­tu­tów Zdro­wia mie­li wła­śnie taki plan — popra­wić pra­cę i wiel­kość nie­wy­kształ­co­ne­go pra­wi­dło­wo móżdż­ku (część mózgo­wia, któ­ra odpo­wia­da za koor­dy­na­cję ruchów i utrzy­ma­nie rów­no­wa­gi cia­ła) u gene­tycz­nie zmo­dy­fi­ko­wa­nych myszy. Mody­fi­ka­cja pole­ga­ła na tym, że gry­zo­nie posia­da­ły dodat­ko­we kopie oko­ło poło­wy genów zna­le­zio­nych na 21. ludz­kim chromosomie.

W dniu naro­dzin myszek ucze­ni zro­bi­li im zastrzyk zawie­ra­ją­cy eks­pe­ry­men­tal­ny czyn­nik — maleń­ką czą­stecz­kę biał­ka SHH zna­ną jako ago­ni­sta szla­ku sygna­ło­we­go jeży (sonic hed­ge­hog path­way ago­nist). Dzi­wacz­na nazwa tej czą­stecz­ki pocho­dzi od boha­te­ra gier kom­pu­te­ro­wych i wideo, nie­bie­skie­go jeża Soni­ca. Gen pro­du­ku­ją­cy to biał­ko otrzy­mał kre­sków­ko­wą nazwę, ponie­waż zarod­ki zmu­to­wa­nych muszek owo­co­wych pozba­wio­ne pra­wi­dło­wej kopii tego genu pokry­te są cien­ki­mi igieł­ka­mi (ucze­ni też mają poczu­cie humo­ru, choć nazwa ta była wie­lo­krot­nie kry­ty­ko­wa­na). Klu­czo­wą rolą SHH jest regu­lo­wa­nie pro­ce­su two­rze­nia się i roz­wo­ju narzą­dów pod­czas życia pło­do­we­go. Czą­stecz­ka ta ma więc kolo­sal­ne zna­cze­nie dla pra­wi­dło­we­go roz­wo­ju orga­ni­zmów, tak­że czło­wie­ka. Eks­pe­ry­men­tal­na mole­ku­ła zosta­ła skon­stru­owa­na tak, by zaini­cjo­wać nor­mal­ny wzrost i roz­wój mózgu poprzez pobu­dze­nie genu SHH.

Więk­szość osób z zespo­łem Downa ma o 40 proc. mniej­szy móż­dżek niż oso­by zdro­we To oczy­wi­ście nie pozo­sta­je bez wpły­wu na zdro­wie i funk­cjo­no­wa­nie takich osób. Naukow­cy Byli cie­ka­wi , czy moż­na jakoś pobu­dzić roz­wój móżdż­ku gry­zo­ni (w dniu naro­dzin myszy ta struk­tu­ra wciąż jesz­cze się roz­wi­ja) i jakie to przy­nie­sie efekty.

Oka­za­ło się, że kura­cja dała rewe­la­cyj­ny efekt. — Móż­dżek urósł myszom do nie­mal pra­wi­dło­wych roz­mia­rów. Co wię­cej, nie­spo­dzie­wa­nie popra­wi­ły im się zdol­no­ści do ucze­nia się i zapa­mię­ty­wa­nia. A to już dość dziw­ne, bo aku­rat za te umie­jęt­no­ści w dużej mie­rze odpo­wia­da zupeł­nie inna część mózgu – hipo­kamp. Ucze­ni nie wie­dzą tyl­ko, dla­cze­go takie lecze­nie dzia­ła, ponie­waż gdy bada­li struk­tu­rę hipo­kam­pu, nie doszu­ka­li się w niej żad­nych zmian. Suge­ru­ją więc, że może lecze­nie polep­sza zdol­no­ści do ucze­nia się i zapa­mię­ty­wa­nia, popra­wia­jąc komu­ni­ka­cję mię­dzy hipo­kam­pem a móżdżkiem.

Mysie zdol­no­ści testo­wa­no w kla­sycz­nym doświad­cze­niu z pułap­ką wod­ną. Pole­ga ona na tym, że myszy są wkła­da­ne do klat­ki z wodą, w któ­rej w pew­nym miej­scu pod powierzch­nią znaj­du­je się plat­for­ma. Nor­mal­nie gry­zo­nie szyb­ko uczą się, gdzie ona jest, i za któ­rymś razem natych­miast pły­ną tam, by móc spo­koj­nie sta­nąć. Myszy z zespo­łem Downa mają z tym duże kło­po­ty. Jed­nak zwie­rzę­ta, któ­rym poda­no eks­pe­ry­men­tal­ny lek, radzi­ły sobie świet­nie — niczym nie róż­ni­ły się pod tym wzglę­dem od swo­ich zdro­wych koleżanek.

Wyni­ki eks­pe­ry­men­tu sta­wia­ją wie­le zna­ków zapy­ta­nia. Nie wia­do­mo, czy coś z tego eks­pe­ry­men­tu da się prze­nieść na czło­wie­ka. Głów­ny pro­blem pole­ga na tym, że “cudow­na czą­stecz­ka” wpły­wa na waż­ne bio­lo­gicz­ne łań­cu­chy prze­mian w całym cie­le. Jej dzia­ła­nie może np. obja­wić się nie tyl­ko popra­wą zdol­no­ści inte­lek­tu­al­nych u osób cho­rych, ale też np. zwięk­szyć ryzy­ko roz­wo­ju raka, pobu­dza­jąc komór­ki do nie­pra­wi­dło­we­go wzrostu.

Czy nale­ży ocze­ki­wać, że zna­le­zie­nie spo­so­bu poda­nia podob­ne­go związ­ku ludziom, roz­wią­żę wszyst­kie pro­ble­my cho­rych na zespół Downa? Praw­do­po­dob­nie nie, ale nie moż­na wyklu­czyć, że moż­na będzie zna­czą­co zwięk­szyć kom­fort życia cho­rych, a tak­że znacz­nie ich życie przedłużyć.