APTE­KARZ

Natha­niel Kle­in był nie­miec­kim Żydem, któ­re­go dziad przy­je­chał do Cie­plic pod koniec lat czter­dzie­stych XIX-tego wie­ku, by w tym kuror­cie zna­nym wów­czas pod nazwą Warm­brun oże­nić się z Roza­lią Roth, cór­ką cie­plic­kie­go apte­ka­rza, u któ­re­go przy­bysz z nie­zbyt odle­głe­go Wro­cła­wia zna­lazł nie tyl­ko żonę, ale rów­nież pracę.

      Kle­ino­wie od wie­lu poko­leń trud­ni­li się nie­ła­twą i wyma­ga­ją­cą spo­rej wie­dzy oraz umie­jęt­no­ści pro­fe­sją wytwa­rza­nia i sprze­da­ży medy­ka­men­tów. Zawód ten w żydow­skiej rodzi­nie Kle­inów sta­no­wił tra­dy­cję i prze­ka­zy­wa­ny był z ojca na syna wraz z sekret­ny­mi recep­tu­ra­mi lekarstw, do kolek­cji któ­rych każ­dy kolej­ny Kle­in dokła­dał wła­sne przepisy.

      Natha­niel zgod­nie z rodzin­na tra­dy­cją rów­nież wykształ­cił się w zawo­dzie far­ma­ceu­ty i zie­la­rza, a pierw­sze apte­kar­skie prak­ty­ki odbie­rał w zakła­dzie swo­je­go ojca, któ­ry swo­ją fir­mę pro­wa­dził w samym ser­cu mod­ne­go wów­czas bar­dzo cie­plic­kie­go uzdrowiska.

      Nie zacho­wa­ła się żad­na podo­bi­zna Natha­nie­la – może­my zatem jedy­nie wyobra­żać sobie jak wyglą­dał cie­plic­ki apte­karz, któ­re­go zakład cie­szył się zarów­no wśród miej­sco­wej lud­no­ści jak też sana­to­ryj­nych gości spo­rym zainteresowaniem.

      Natha­niel Kle­in zna­ny był nie tyl­ko ze sprze­da­wa­nych w jego apte­ce medy­ka­men­tów, ale tak­że, a może nawet przede wszyst­kim z zain­te­re­so­wań i dzia­łań okul­ty­stycz­nych oraz umie­jęt­no­ści mediu­mi­stycz­nych, któ­re czę­sto pre­zen­to­wał w trak­cie sean­sów orga­ni­zo­wa­nych przez lokal­nych entu­zja­stów kon­tak­tów ze świa­tem nadprzyrodzonym.

      Spe­cjal­no­ścią Natha­nie­la był kon­takt z umar­ły­mi, któ­rych astral­ne mani­fe­sta­cje poja­wia­ły się licz­nie pod­czas trans­ów, w któ­re nad­zwy­czaj łatwo zapa­dał apte­karz, a prze­ka­zy­wa­ne przez zja­wy infor­ma­cje prze­ko­ny­wa­ły zebra­nych na poka­zie ludzi, że nie sta­ją się ofia­ra­mi oszu­stwa i mani­pu­la­cji kolej­ne­go szar­la­ta­na, któ­rych wie­lu, w nadziei łatwe­go wzbo­ga­ce­nia się, odwie­dza­ło w tam­tych cza­sach uzdrowisko.

      Kle­in z dużą łatwo­ścią kon­tak­to­wał się z ducha­mi zmar­łych daw­no temu ludzi, jak rów­nież z tymi, któ­rzy ode­szli ze świa­ta żywych przed kil­ko­ma lat, a któ­rych posta­ci i nawy­ki pamię­ta­ne były przez wie­le osób bio­rą­cych udział w sean­sach. W cza­sie jed­ne­go z takich spo­tkań Natha­niel nawią­zał kon­takt z duchem Han­sa Urly­cha Schaf­fgot­scha, byłe­go wła­ści­cie­la Choj­ni­ka i zam­ku w Sta­rej Kamie­ni­cy, ścię­te­go w lip­cu 1635 roku w Ratys­bo­nie za udział w spi­sku Albrech­ta Wal­len­ste­ina, genial­ne­go i ambit­ne­go cesar­skie­go dowód­cy w woj­nie trzydziestoletniej.

      Wid­mo Han­sa Urly­cha przy­wo­ła­ne na pole­ce­nie Schaf­fgot­schów, w pała­cu któ­rych zor­ga­ni­zo­wa­ny został seans, prze­ma­wia­ło przez usta Kle­ina wyja­wia­jąc nie­zna­ne dotąd tajem­ni­ce ostat­nich chwil ary­sto­kra­ty; opi­sy­wa­ło fał­szy­wych świad­ków zezna­ją­cych w trak­cie pro­ce­su, oraz treść pole­ceń prze­ka­zy­wa­nych sędziom przez wysłan­ni­ka Habs­bur­gów. Rewe­la­cje prze­ka­zy­wa­ne przez ducha Han­sa Urly­cha, pomi­mo upły­wy lat wywo­ła­ły duże poru­sze­nie wśród obec­nych na sean­sie przed­sta­wi­cie­li rodzi­ny Schaffgotschów.

      W cza­sie tego same­go sean­su Natha­nie­lo­wi uda­ło się rów­nież nawią­zać kon­takt z duchem Ber­nar­da Schaf­fgot­scha, zamor­do­wa­ne­go na począt­ku sie­dem­na­ste­go wie­ku w zam­ku w Sta­rej Kamie­ni­cy przez swo­je­go słu­gę Wol­fa Ret­ti­ge­ra. Wid­mo Schaf­fot­scha, któ­re­go docze­sne szcząt­ki zło­żo­ne zosta­ły w kryp­cie cie­plic­kie­go kościo­ła opo­wie­dzia­ło o nie­zna­nych dotych­czas oko­licz­no­ściach zabój­stwa i szcze­gó­łach kaź­ni Ret­ti­ge­ra, któ­re­go poćwiar­to­wa­ne zwło­ki zawi­sły dwa tygo­dnie póź­niej na sta­ro­ka­mie­niec­kiej szubienicy.

      Wszyst­kie te rewe­la­cje prze­ka­zy­wa­ne pocz­tą pan­to­flo­wą przez uczest­ni­ków wspo­mnia­ne­go spi­ry­ty­stycz­ne­go spo­tka­nia roze­szły się po kuror­cie lotem bły­ska­wi­cy i spra­wi­ły, że na kolej­nym sean­sie zor­ga­ni­zo­wa­nym w miesz­ka­niu jed­ne­go z cie­plic­kich prze­my­słow­ców, sta­wił się kom­plet zapro­szo­nych gości. Wszyst­kich cze­ka­ła spo­ra i bar­dzo dra­ma­tycz­na w for­mie i tre­ści niespodzianka…

      Natha­niel po wej­ściu w trans nawią­zał szyb­ko kon­takt z mło­dą, zmar­łą kil­ka mie­się­cy wcze­śniej dziew­czy­ną, któ­rej cia­ło bez widocz­nych śla­dów prze­mo­cy zna­le­zio­no w oko­li­cach dzi­siej­sze­go pawi­lo­nu sana­to­ryj­ne­go „Stocz­nio­wiec”. Przy­wo­ła­ny przez Kle­ina duch dziew­czy­ny wyja­wił, że spraw­ca jej śmier­ci był sza­tan nawie­dza­ją­cy ją przez kil­ka ostat­nich lat. Kie­dy Natha­niel pró­bo­wał usta­lić szcze­gó­ły wyda­rzeń, duch dziew­czy­ny znikł, a na jej miej­scu poja­wił się, tym razem widocz­ny dla wszyst­kich obec­nych prze­ra­ża­ją­cy stwór.

      W pomiesz­cze­niu, w któ­rym odby­wał się seans spi­ry­ty­stycz­ny nagle zro­bi­ło się przej­mu­ją­co chłod­no. Zapa­dły ciem­no­ści, wśród któ­rych roz­brzmie­wał gło­śno i wyraź­nie potęż­ny, chra­pli­wy oddech olbrzy­mie­go zwie­rzę­cia… Póź­niej wszyst­ko uci­chło. Kie­dy spa­ra­li­żo­wa­nym stra­chem uczest­ni­kom sean­su uda­ło się w koń­cu zapa­lić świe­ce oczom ich uka­zał się pełen gro­zy widok; przy pokry­tym okul­ty­stycz­ny­mi sym­bo­la­mi i plan­sza­mi sto­li­ku sie­dział jak poprzed­nio Natha­niel Kle­in. Miał jed­nak cał­ko­wi­cie bia­łe wło­sy, a jego prze­peł­nio­ne prze­ra­że­niem, wycho­dzą­ce z orbit oczy i sze­ro­ko otwar­te usta, z któ­rych wywa­lał się siny i opuch­nię­ty język nie pozo­sta­wia­ły żad­nych wąt­pli­wo­ści – apte­karz był martwy…

 

TADE­USZ SIWEK;