Witam serdecznie.
Nie wiedziałam że jest taka strona która pokazuje i chce pokazać jak wygląda prawdziwe życie osób niepełnosprawnych, dopiero zobaczyłam linka w grupie niepełnosprawni są wśród nas.
Chcę opisać swoją historie choroby oraz problemy przez jakie przechodzę do tej pory ze strony zdrowych ludzi oraz ich nietolerancją i podłością i chciałabym w ten sposób zaapelować do osób niepełnosprawnych by się nie poddawali mimo przeciwności losu i by walczyli o swoje godne życie.
Wierzę że przyjdą takie chwile że powiem jestem szczęśliwa mimo że jestem na wózku oczywiście zgadzam się na publikację mojej choroby bo się nie wstydzę że jestem na wózku.
Nazywam się Katarzyna Cieśluk. Do niedawna byłam pełną życia młodą kobietą. Czerpałam z niego całymi garściami. Praca, marzenia, grono przyjaciół. Niestety, znienacka zaatakowała mnie choroba. Diagnoza lekarska brzmiała jak wyrok: guz kręgosłupa. W jednej chwili zawalił się mój świat.
W 2009 roku przeszłam operację guza rdzenia kręgowego, gdzie po dziesięciu miesiącach leczenia w szpitalu i pobytu w ośrodku rehabilitacyjnym wróciłam do domu na wózku inwalidzkim. Od operacji moje życie to wielka codzienna walka o normalne życie na wózku. Najpierw walczyłam o życie, potem o zdrowie i zagojenie ran odleżynowych z dystrofią skóry i zespołem “Sudecka” który powstał u mnie po roku czasu. Bardzo pomogli i nadal mi pomagają lekarze z hospicjum “Miłosierdzia Bożego” w Gliwicach do którego się zapisałam.
W chwili obecnej jestem po pięciu operacjach gdzie w tym roku przeszłam poważną operację ropnia odleżynowego w stawie biodrowym i usunięcia martwicy kości biodrowej i udowej w szpitalu w Piekarach Śląskich na oddziale ortopedii w konsekwencji nogę mam krótszą o pięć centymetrów. W tym roku kolejny raz podnoszę się z choroby, ran i zaczynam bardzo kosztowną rehabilitację neurologiczną i metodą PNF która jest skuteczna w mim leczeniu.
Wiem, że nie będę już chodzić i pogodziłam się z tą myślą ale chcę dążyć do w miarę normalnego życia będąc na wózku. Przez trzy lata moim oknem na świat był internet i telefon ponieważ uniemożliwiało mi wyjść z domu osiem stopni do klatki schodowej przy bloku w którym mieszkam. Przez ten okres starałam się o wszystkie pozwolenia na budowę które otrzymałam dla podjazdu dla osoby niepełnosprawnej i składałam wniosek o dofinansowanie ze środków PFRON. Dopiero w tym roku po trzech latach zamknięcia w domu zrealizowałam moje marzenie i został wybudowany podjazd i w październiku po raz pierwszy samodzielnie wyjechałam na dwór.
Moje szczęście nie trwało długo ponieważ niektórym moim sąsiadom mój podjazd zaczął przeszkadzać i okazał się zawalidrogą choć wcześniej uzyskałam zgodę na budowę od wspólnoty i wszystkich moich sąsiadów.
Ja też pragnę i chcę pojechać na spacer, spotkać się ze znajomymi czy pojechać na rehabilitację którą muszę mieć. Dopiero po ukazaniu się w telewizji Katowice reportażu o mnie i braku tolerancji ze strony sąsiadów i artykułu w gazecie miejskiej Nowiny Gliwickie pt. “Osiem stopni tolerancji” i artykułu w Internecie pt. “Podjazd zbyt uniwersalny” mam nadzieję że moi sąsiedzi zmienili swój stosunek do osób niepełnosprawnych. Reportaż o mnie i artykuł w gazecie znajdą Państwo na blogu „Dotyk nadziei” pod tym linkiem Katarzyna Cieśluk – POMOC dla dzieci i dorosłych w leczeniu i …
www.pomagamy.dbv.pl
www.dotyknadziei.blogspot.com
Mój przypadek i moje kłopoty mam nadzieję pomogą innym osobom niepełnosprawnym walczyć o swoje godne życie i by się nie poddawali mimo przeciwności losu.
“PRAGNĘ ŻYĆ KAŻDYM DNIEM, GODNIE ŻYĆ W SPOŁECZEŃSTWIE I BYĆ SZCZĘŚLIWA”