Jakie czynniki wpływają na wysokość wynagrodzeń w poszczególnych zawodach? Jest ich całkiem sporo: od wielkości firmy, poprzez populację miasta, gdzie znajduje się zakład pracy, aż po fakt, czy pracownik posługuje się językiem obcym. Przyjrzyjmy się kilku z nich – ta wiedza może się nam przydać przy planowaniu naszej kariery zawodowej.
Ponieważ nie ma zawodu, w którym absolutnie wszyscy pracownicy osiągają dokładnie identyczne wynagrodzenia, konieczne jest używanie pewnych miar, które pozwolą powiedzieć coś o zarobkach wybranej grupy. Najczęściej stosowaną miarą jest przeciętne wynagrodzenie – dla wszystkich pracowników najemnych miara ta jest wyliczana przez Główny Urząd Statystyczny (GUS). Zgodnie z opisem udostępnionym przez Urząd, przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej to „stosunek sumy wynagrodzeń osobowych brutto, honorariów wypłaconych niektórym grupom pracowników za prace wynikające z umowy o pracę, wypłat z tytułu udziału w zysku do podziału lub z nadwyżki bilansowej w spółdzielniach oraz dodatkowych wynagrodzeń rocznych dla pracowników jednostek sfery budżetowej do przeciętnej liczby zatrudnionych w danym okresie; po wyeliminowaniu osób wykonujących pracę nakładczą oraz zatrudnionych za granicą”.
Wszystkie większe i wylosowana grupa mniejszych podmiotów zatrudniających pracowników zobowiązana jest do raportowania swoich wyników do GUS w syntetycznej postaci i te sumy stanowią bazę do powyższych wyliczeń. Jak widać – nie ma tu miejsca nie tylko dla chałupników, ale nawet np. dla osób samozatrudnionych. Miara ta – jak każda – nie jest doskonała. W 2012 roku takie przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto wynosiło ok. 3522 zł (wszystkie kwoty zarobków podane w tekście będą kwotami brutto — nawet, jeśli nie jest to wspomniane).
Użyteczność tego wskaźnika poddawana jest krytyce nie tylko dlatego, że pomija sporą grupę pracujących. Krytycy zwracają uwagę, że niemal 2/3 Polaków zarabia poniżej średniej – za sprawą wynoszących wielokrotność średniej krajowej wynagrodzeń niewielkiej garstki wysokiej klasy specjalistów, menedżerów, wysokich urzędników państwowych itd. Co można zastosować w zamian? Medianę wynagrodzeń, czyli kwotę, która dzieli każdą grupę na dwie połowy – tę, w której wszyscy zarabiają mniej, i tę, w której są tylko zarabiający więcej.
W publikacji GUS pt. „Struktura wynagrodzeń według zawodów w październiku 2010 roku”, najbardziej aktualnej analizie Urzędu wyliczającej ten wskaźnik, medianę wyliczono na ok. 2907 zł. Trzeba jednak mieć na uwadze fakt, że badanie przeprowadzono w innej metodologii – tu źródłem informacji były ankiety, zebrane od pracodawców i obejmujące blisko 8 mln pracowników, a więc ledwo połowę wszystkich pracujących (dla porównania: wszystkich pracowników najemnych w Polsce było w październiku 2010 roku 12,1 miliona). Z uwagi na różnicę w metodzie średnie wynagrodzenie wyniosło tu 3544 zł, czyli było blisko o 300 zł wyższe niż w przypadku szacunków stosowanych w konwencji opisanej na początku tekstu. Nie zmienia się tylko jedno: mediana jest istotnie niższa od średniej.
O różnicy pomiędzy tymi miarami, ich wzajemnej relacji oraz o dwóch metodologiach wyliczania przeciętnego wynagrodzenia warto pamiętać przy dalszej lekturze poniższego materiału.
Od kosmetyczki do ministra
Kto zarabia najwięcej, a kto – najmniej? Cóż, w każdej profesji można znaleźć osoby, które osiągają bardzo wysokie dochody, jak i takie o skromnych pensjach – wiele zależy od stanowiska, stażu, miejsca zatrudnienia, lokalizacji zakładu pracy, wykształcenia pracownika i wielu innych czynników. Jednak zawsze można wskazać to, jaka część pracowników danej profesji cieszy się wynagrodzeniami w określonym przedziale.
Do najmniej intratnych zawodów wskazanych przez wymienioną wyżej publikację zaliczyć można: fryzjera i kosmetyczkę, pracownika ochrony, robotnika leśnego, pomoc domową i sprzątaczkę, robotnika produkcji odzieży, kelnera i barmana, praczkę i osobę myjącą szyby oraz pojazdy, a także rolników produkcji roślinnej. W profesjach tych ponad 50% osób zarabia nie więcej niż 1772 zł brutto (co stanowi połowę średniej krajowej). W przypadku fryzjera i kosmetyczki odsetek ten sięga 82%; średnio w tych dwóch zawodach zarabia się 1549 zł miesięcznie, czyli najmniej spośród wszystkich zawodów zbadanych przez GUS.
W grupie profesji o najwyższych medianach zarobków znalazł się natomiast: dyrektor zarządzający i wykonawczy, kierownik ds. telekomunikacyjnych i informatycznych, przedstawiciel władz publicznych i wysoki urzędnik – co najmniej 50% przedstawicieli tych profesji zarabia nie mniej niż dwukrotność średniej krajowej, czyli 7087 zł (w przypadku dyrektorów – 60%; średnio w zawodzie tym zarabia się 12482 zł miesięcznie). Specjalista z dziedziny prawa, kierownik produkcji w rolnictwie, leśnictwie i rybołówstwie, lekarz i pracownik transportu – w tych zawodach dwukrotność średniej (lub więcej) zarabiało 33–55% badanych.
Pamiętajmy tylko o jednym: fakt, że statystycznie rzecz ujmując fryzjerki zarabiają wielokrotnie mniej niż menadżerowie wysokiego szczebla, nie oznacza, że nie ma w Polsce fryzjerów, których wynagrodzenie równa się dyrektorskim pensjom. W każdym zawodzie talent i sukces może przerodzić się w godziwe zarobki, przekraczające średnią nie tylko w danej specjalności, ale i w ogóle – w gospodarce czy danym mieście.
Od IT po szkolnictwo
W jakich branżach zarabia się najlepiej? Na podstawie Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń (OBW), przeprowadzonego w połowie 2012 roku na zlecenie firmy Sedlak & Sedlak (badanie miało charakter ankietowy – ankiety wypełniło 114 tys. pracowników), wskazać można: IT, telekomunikację, ubezpieczenia i bankowość, gdzie mediany zarobków wynoszą 5000 zł brutto lub więcej (w przypadku IT – nawet 6000 zł). Na dole stawki znalazły się natomiast służba zdrowia i organizacje pozarządowe oraz nauka i szkolnictwo (mediana w każdym z wymienionych sektorów: 3000 zł). Wynagrodzenia w najniżej i najwyżej opłacanych branżach na różnych szczeblach organizacji w 2012 roku (brutto w zł)
branża | pracownik szeregowy | specjalista | starszy specjalista | kierownik | dyrektor/zarząd |
---|---|---|---|---|---|
organizacje pozarządowe | 2145 | 2900 | 3500 | 3780 | 5000 |
służba zdrowia | 2350 | 3200 | 3825 | 5000 | 9100 |
kultura i sztuka | 2400 | 3000 | 3600 | 4500 | 6250 |
sektor publiczny | 2403 | 3000 | 3800 | 4600 | 7200 |
nauka, szkolnictwo | 2540 | 3000 | 3500 | 4200 | 5500 |
… | … | … | … | … | … |
ubezpieczenia | 2600 | 4400 | 6525 | 8400 | 15200 |
telekomunikacja | 2715 | 4800 | 7600 | 7820 | 16000 |
bankowość | 3100 | 4400 | 7000 | 7910 | 15300 |
energetyka i ciepłownictwo | 3200 | 4400 | 6250 | 6500 | 16000 |
IT | 3500 | 5000 | 7800 | 8700 | 15000 |
Źródło: Wynagrodzenia.pl
Od małej firmy do ratusza
Co ciekawe, choć nauka, szkolnictwo i służba zdrowia należą do obszarów o relatywnie niższych zarobkach, to sektor publiczny – do którego się zaliczają – charakteryzuje się wyższą średnią wynagrodzeń niż prywatny. W okresie styczeń-wrzesień 2012 roku w tym pierwszym zarabiało się średnio 4039 zł, a w tym drugim – 3324 zł brutto (średnia dla całej gospodarki narodowej wynosiła wówczas 3551 zł). Cóż, sektor prywatny to nie tylko wielkie korporacje, ale przede wszystkim małe i średnie firmy, a w tych zarabia się często nawet dwukrotnie mniej niż w dużych podmiotach. Według OBW, mediana miesięcznych zarobków w firmach zatrudniających 1–9 pracowników wynosić miała w 2012 roku 2775 zł brutto, podczas gdy dla firm zatrudniających ponad 1000 osób było to już 4530 zł.
Czy to oznacza, że w nadchodzących, kryzysowych latach – o ile nie ma w okolicy siedziby dużej korporacji – idealna praca to praca w sektorze publicznym, a optymalnie – w urzędzie? W wielu małych miejscowościach względnie najatrakcyjniejsze zatrudnienie można znaleźć właśnie w administracji. Kusić może nie tylko wysokość zarobków, nierzadko wyższa niż w małych firmach prywatnych na podobnych stanowiskach, ale także stabilność, jaką zapewnia praca w administracji. Pamiętajmy jednak o tym, że pensje na szeregowych stanowiskach są niskie, droga awansu w administracji – bardzo powolna, a dodatkowe umiejętności i talenty wykraczające poza wymagania danego stanowiska często pozostaną tam niewykorzystane, co może być źródłem frustracji. Co więcej, stabilność etatów w sektorze publicznym będzie poddawana próbie w nadchodzących latach wraz z różnego rodzaju cięciami oszczędnościowymi, jakie będą niezbędne dla ograniczenia puchnącego długu publicznego. To może być zła wiadomość – nie dla najmniej zdolnych pracowników, ale raczej dla tych o najkrótszym stażu pracy…
Ile wart jest Twój angielski?
Rozważając plany przyszłej kariery warto brać pod uwagę lokalizację miejsca, w którym ma ona być rozwijana. Oto bowiem, według OBW, mediana wynagrodzeń w Warszawie (stolicy województwa mazowieckiego) wynosi 6000 zł brutto, podczas gdy w nieodległym Białymstoku (stolica województwa podlaskiego) to już tylko 3085 zł. Obok większych metropolii i centrów administracyjnych są także mniejsze miasteczka – i tu także występuje zróżnicowanie. Największe – na Mazowszu, gdzie poza stolicą mediana wynagrodzeń wynosi 3800 zł. Jednak nie wolno nam zapominać, że wyższy poziom zarobków ze względu na lokalizację oznacza automatycznie wyższe koszty życia (od kosztów wynajmu czy zakupu mieszkania po ceny żywności) i… większą konkurencję na rynku pracy.
Czy są dowody statystyczne na to, że opłaca się kończyć studia? Owszem – choć wysokość „premii” związanej z dyplomem wyższej uczelni bardzo zależy od specjalności zawodowej i szczebla kariery. Szeregowy pracownik z wyższym wykształceniem zarabiał w 2012 roku o 280 zł brutto więcej niż osoba bez takiego wykształcenia. W przypadku specjalisty kwota rośnie do 450 zł, dla kierownika jest to już 1000 zł, a dla dyrektora – 2125 zł. Trzeba przy tym podkreślić, że tak jak są zawody, które można z sukcesem wykonywać trzymając się z dala od wyższych uczelni, tak w niektórych dyplom jest absolutną koniecznością (np. lekarz, adwokat), a w innych bez dyplomu o zatrudnienie niezwykle trudno (np. menedżer, specjalista finansowy).
Jeśli myślimy o karierze specjalistów i menedżerów, nie może nam zabraknąć płynności w posługiwaniu się przynajmniej jednym językiem obcym. Tym bardziej że średnio pracownik szeregowy z biegłą znajomością języka angielskiego zarabia o 150 zł brutto więcej niż bez takiej umiejętności. Dla specjalisty będzie to 600 zł, dla kierownika – 2700 zł, a dla dyrektora – 6000 zł.
Znowu od zera?
Na koniec warto podkreślić: czasy, w których pracowaliśmy od opuszczenia szkoły aż do emerytury w jednej firmie czy instytucji, są już nieodwołalnie za nami. Taki styl pracy odchodzi w niebyt nawet w Japonii, gdzie firmy coraz rzadziej kultywują tradycję lojalności wobec pracodawcy i awansu postępującego wraz z wysługą lat. W ciągu ostatnich kilkunastu lat postępująca globalizacja i kolejne kryzysowe wstrząsy sprawiły, że trudno już wskazać bezpieczne przystanie dla osób szukających stabilności zatrudnienia. Administracja, nieustannie poddawana krytyce za nadmierne koszty obciążające podatników, stale podlega groźbie cięcia etatów. Upadają całe gałęzie przemysłu, zniesione z powierzchni ziemi przez nowe usługi i produkty, zatem musimy być przygotowani nie tylko na zmianę pracodawcy, czy branży, ale w ogóle na zupełnie nową ścieżkę zawodową.
Nie możemy więc spodziewać się tego, że nasze zarobki będą stopniowo rosły podczas całej naszej kariery, skoro będziemy „zaczynać od zera” więcej niż raz. Nauka związana z wykonywaną pracą nigdy się nie skończy – stale będziemy uzupełniać nasze umiejętności, powiększać kompetencje i rozwijać się, co zresztą będzie ułatwiać nam kolejne zmiany pracy. Przy wyborze zawodu warto więc myśleć o tym, co przychodzi nam z łatwością i co lubimy robić. Mając atut sprawności w pewnej dziedzinie, a do tego pasję z nią związaną, łatwiej nam będzie wybić się ponad przeciętność i osiągnąć sukces – indywidualny, zawodowy, finansowy. Nawet, jeśli czasy dla danej branży nie będą najlepsze.