MIE­DZIAN­KA — (część dru­ga; uran)

O powo­jen­nej histo­rii Mie­dzian­ki mówi się i pisze raczej nie­wie­le. W prze­wod­ni­kach tury­stycz­nych zna­le­Ľć moż­na wzmian­ki o dzie­jach mia­sta, któ­re­mu dało począ­tek gór­nic­two i któ­re pra­wie 500 lat temu docze­ka­ło się praw miej­skich nada­nych mu przez kró­la cze­skie­go, Ludwi­ka Jagiellończyka.

Przez całe wie­ki w Mie­dzian­ce z róż­nym powo­dze­niem wydo­by­wa­no mie­dĽ, sre­bro i ołów. W szczy­to­wym okre­sie, ok. poło­wy XVI wie­ku, dzia­ła­ło tu ponad 160 szy­bów i sztol­ni, wraz z kil­ko­ma huta­mi prze­ta­pia­ją­cy­mi rudę bez­po­śred­nio po wydo­by­ciu. Ten etap histo­rii zakoń­czył się w latach dwu­dzie­stych ubie­głe­go wie­ku, kie­dy w Mie­dzian­ce zamknię­ta zosta­ła ostat­nia kopalnia.

Następ­ny roz­dział dzie­jów nie­wiel­kie­go mia­stecz­ka poło­żo­ne­go w Ruda­wach Jano­wic­kich zaczął się pisać w opar­ciu o gór­nic­two ura­nu. Już na począt­ku stycz­nia 1939 roku nie­miec­ka pra­sa dono­si­ła o uda­nym eks­pe­ry­men­cie roz­cze­pie­nia jądra ato­mo­we­go ura­nu prze­pro­wa­dzo­nym przez nie­miec­kich naukowców.

Uran został odkry­ty wła­ści­wie przez przy­pa­dek – wędru­ją­cy po cze­skich Ruda­wach nie­miec­ki apte­karz Kla­proth natra­fił w roku 1789 na blen­dę smo­li­stą, mine­rał nie znaj­du­ją­cy w tym cza­sie więk­sze­go zasto­so­wa­nia, a zawie­ra­ją­cy w sobie nowy nie­zna­ny pier­wia­stek, któ­ry odkryw­ca nazwał uranem.

W oko­li­cy Mie­dzian­ki uran w posta­ci tak zwa­nej blen­dy ura­no­wej wydo­by­wa­no w nie­wiel­kich ilo­ściach już w XIX wie­ku. Kie­dy III Rze­sza sta­nę­ła w 1939 roku do wiel­kie­go wyści­gu w ujarz­mia­niu ener­gii ato­mo­wej, jed­nym z pierw­szych dzia­łań hitle­row­ców sta­ło się zabez­pie­cze­nie zaso­bów uranu.

Do badań pro­wa­dzo­nych przez kil­ka nie­za­leż­nych ośrod­ków, Niem­cy wyko­rzy­sta­li uran wydo­by­wa­ny w Cze­cho­sło­wa­cji, Buł­ga­rii oraz kolo­niach bel­gij­skich. Mie­dzian­kę pozo­sta­wio­no w “rezer­wie”, o któ­rej zade­cy­do­wa­ła nie­opła­cal­ność pro­duk­cji, bądĽ po pro­stu “kon­ku­ren­cja” innych bogat­szych w rudę ośrodków.

Koniec woj­ny i wkro­cze­nie wojsk sowiec­kich oraz nastę­pu­ją­cej za nimi pol­skiej admi­ni­stra­cji, dla lud­no­ści Mie­dzian­ki, podob­nie jak dla wie­lu Niem­ców z Dol­ne­go Ślą­ska były olbrzy­mim wstrzą­sem. Miej­sco­wość zosta­ła zaję­ta przez Armię Czer­wo­ną bez wal­ki. Oczom zszo­ko­wa­nych miesz­kań­ców uka­zał się widok nie tyle Rosjan, ile zwol­nio­nych z obo­zów pra­cy przy­mu­so­wej poje­dyn­czych Pola­ków, któ­rzy potem two­rzy­li trzon sie­ją­cej postrach mili­cji, oce­nia­nej nisko przez samą wła­dzę komu­ni­stycz­ną zarów­no z uwa­gi na wyszko­le­nie, jak i na “ele­ment ludz­ki”, któ­ry w niej służył.

Infor­ma­cje na temat złóż ura­nu wystę­pu­ją­cych na tere­nie Sude­tów Rosja­nie posia­da­li przy­naj­mniej od 1942 roku. Po zwy­cię­stwie w II woj­nie świa­to­wej w głąb III Rze­szy skie­ro­wa­no spe­cjal­na gru­pę śled­czą, mają­cą zebrać wszyst­kie dane doty­czą­ce pla­nów, pro­jek­tów, eks­pe­ry­men­tów i surow­ców uży­tych w nie­miec­kim pro­gra­mie bom­by atomowej. 

W rejon Mie­dzian­ki skie­ro­wa­no gru­pę poszu­ki­waw­czą któ­ra potwier­dzi­ła ist­nie­nie zło­ża uranu…

Na począt­ku 1949 roku utwo­rzo­no już przed­się­bior­stwo “Kowar­skie Kopal­nie”, któ­re for­mal­nie znaj­do­wa­ło się w gestii komu­ni­stycz­nych władz pol­skich, a w rze­czy­wi­sto­ści pod­le­ga­ło Sta­łej Pol­sko-Radziec­kiej Komi­sji ds. Eks­plo­ata­cji Kopal­ni Kowar­skich, w któ­rych sys­tem Mie­dzian­ka zosta­ła włą­czo­na pod kryp­to­ni­mem “Rejon 2”.

Według rela­cji miesz­kań­ców Mie­dzian­ki sowiec­kie gru­py poszu­ki­waw­cze zlo­ka­li­zo­wa­ły pokła­dy rudy ura­nu jesz­cze przed rokiem 1948. Rosja­nie, któ­rzy kon­tro­lo­wa­li cał­ko­wi­cie mia­stecz­ko i oko­li­ce nie tra­cąc cza­su pod­ję­li na wła­sną rękę pierw­sze pra­ce przy­go­to­waw­cze: w pobli­żu kościo­ła zakwa­te­ro­wa­ły dwie kom­pa­nie rosyj­skiej pie­cho­ty jako ochro­na kopalni. 

Życie w Mie­dzian­ce zmie­ni­ło się cał­ko­wi­cie, mimo że pozor­nie wszyst­ko funk­cjo­no­wa­ło nor­mal­nie, pod mia­stem jed­nak zaczę­ła się gorącz­ko­wo roz­ra­stać paję­czy­na chod­ni­ków, o któ­rych nie­bez­piecz­nie było komu­kol­wiek wspominać.

Szy­by gór­ni­cze wybu­do­wa­no nawet w bez­po­śred­nim sąsiedz­twie ryn­ku i cho­ciaż wydo­by­cie ura­nu w Mie­dzian­ce obję­to tajem­ni­cą naj­wyż­sze­go stop­nia, same­go mia­sta nie oto­czo­no dru­tem, nie sto­so­wa­no też spe­cjal­nych kon­tro­li przy wje­Ľdzie. Jed­nak odpo­wied­nie służ­by dba­ły o utrzy­my­wa­nie atmos­fe­ry stra­chu, pod­sy­ca­nej aresz­to­wa­nia­mi i pogło­ska­mi o tajem­ni­czych “znik­nię­ciach” osób podej­rza­nych o “dłu­gi język”. Ludzie ginę­li nie tyl­ko od pro­mie­nio­wa­nia wystę­pu­ją­ce­go na dnie kopal­ni, ale od tak­że od kara­bi­no­wej, czy pisto­le­to­wej kuli w potylicę.

Kopal­nie ura­nu funk­cjo­no­wa­ły do sierp­nia 1951 roku. Kie­dy zakoń­czo­no ich eks­plo­ata­cję na począt­ku roku 1952 roku kopal­nie ist­nie­ją­ce na tere­nie Mie­dzian­ki prze­ka­za­no Zjed­no­cze­niu Rud Meta­li Nie­że­la­znych w Kato­wi­cach. W tym cza­sie szu­ka­no jesz­cze moż­li­wo­ści wydo­by­cia mie­dzi i pro­wa­dzo­no doku­men­ta­cję gór­ni­czą. Potwier­dzo­no wte­dy ist­nie­nie dwu­na­stu pozio­mów sta­rych chod­ni­ków na głę­bo­ko­ści od 22 do 220 m i ogrom­ną ilość róż­ne­go typu szy­bów. W 1953 roku kopal­nie w Mie­dzian­ce defi­ni­tyw­nie zamknięto.

TADE­USZ SIWEK