Ostatni kwartał 2013 roku to najciekawszy od dawna czas dla kinomanów, dla których kino bez polskich filmów było by znacznie uboższe. Na szczęście poza znakomitą większością kinematografii hollywoodzkiej na naszych ekranach zaczynają częściej zaglądać polskojęzyczne obrazy i mają się całkiem nieźle. Aż chce się cieszyć tym faktem jak najdłużej. Polskojęzyczny film to wszak najlepsza, jedyna najczęściej okazja, by do kina mógł wybrać się widz niewidomy. „Audiodeskrypcja? Nie rozumiem?” — pyta zaskoczona bileterka. Niestety, nie wszyscy posługujemy się językiem obcym, choć na to wygląda, żeby lepiej się nauczyć w końcu chociaż angielskiego. Adiodeskrypcja służy osobom niewidomym w celu obejrzenia filmu za pomocą słuchu. Dodatkowy lektor udziela komentarza opisującego pokazywaną na obrazie kinowym rzeczywistość i konkretną sytuację.
Audiodeskrypcja dla widzów niewidomych jest niezbędna. Zauważyłam, że moje opisy podawane na ucho do podopiecznego czasem trudno wcielić w streszczające sytuację krótkie, ale zgodne z faktami zdania. Nieraz zdarza się, że zamiast opisu sąsiadowi musi wystarczyć mój komentarz dotyczący pojawiającego się aktora bądź jakiegoś zaskakującego elementu rzeczywistości przedstawionej. Niestety, taki rodzaj audiodeskrypcji, nieprzemyślany, ustalany na bieżąco przez przewodnika, musi wystarczyć osobie niewidomej. Zatem w Polsce zwykle mamy kina bez lektora i bez audiodeskrypcji, oczywiście z wyjątkiem okazyjnych wspaniałomyślnych pokazów.
Dlatego tak bardzo ucieszyliśmy się w Warsztacie Terapii Zajęciowej przy Towarzystwie Pomocy Głuchoniewidomym z powodu kolejnych rewelacyjnych ostatnich polskojęzycznych premier w kinie. Wśród podopiecznych najwięcej jest osób borykających się z dysfunkcją wzroku. Pozostali też z trudem radzą sobie z szybkim czytaniem dialogów. Łatwiejsze, przyjemne i równouprawnione jest dla nas wspólne oglądanie filmów polskojęzycznych. Zwykłe piątki zamieniliśmy w WTZ w „Piątki Kinomaniaków” Nasz maraton kinowy rozpoczęliśmy celebracją premiery, jako pierwsi widzowie w jednym z Gdańskich multipleksów zobaczyliśmy „Wałęsę” w reżyserii Andrzeja Wajdy. Film dokumentował nie tylko żywot wielkiego Polaka, ile okazał się ku zachwytowi wielu widzów z WTZ, powrotem do czasów dzieciństwa. Dużą frajdą była oprawa muzyczna filmu. — Miło było usłyszeć muzykę z tamtych lat. Dawno tego nie słyszałem. Film powinni zobaczyć wszyscy, którzy z sentymentem myślą o szczęśliwie minionym systemie jako swojej młodości, ale z większą pewnością twierdzę, że „Wałęsa” w reżyserii Andrzeja Wajdy to znakomita lekcja historii – recenzował film Rafał (ON), uczestnik WTZ. — Reżyser wybrał znakomitą obsadę. Mówi się, że Robert Więckiewicz jest znacznie lepszy od oryginału. Cóż, ja mimo wszystko słyszałem różnicę, trochę więcej Wałęsowego akcentu w wymowie przyniosło więcej zabawy w kreację i przebierankę, niż siłę prawdy. Jednak taki zabieg z kolei uniknął płytkości i powtarzalności, a aktor mógł trochę poprzekomarzać się z oryginałem i pokazał własny pazur.
Podopieczni WTZ odczuli podobnie jak ja, że Andrzej Wajda zdobył kolejny ważny film na swoim koncie. Nawet pomimo tego, że jest to następny doniosły historyczny film o Polsce. Sprawny scenariusz Janusza Głowackiego z wyborem kilku istotniejszych etapów z życia Lecha Wałęsy pozwolił by pod strzechy naszej kinematografii trafiło dzieło bardzo porządnie dokumentujące tą fantastyczną historię i niezwykłego na mapie Europy bohatera.
Szczęśliwie w kinie nie tylko wielką historię się dokumentuje, ale również tę mniej znaną, ale jakże niezwykle cenną. Widzowie z WTZ przy TPG z wielkim namaszczeniem obejrzeć mogli następny film w języku narodowym. Pokazywany i nagradzany podczas Festiwalu Filmowego w Gdyni film Macieja Pieprzycy „Chce się żyć” przyniósł widzom wiele trudnych i emocjonujących wrażeń. Los filmowego Mateusza dla wielu osób niepełnosprawnych odzwierciedla ich życie. Dlatego nie było nam łatwo ze spokojem i bez wzruszenia odbierać film, w którym bohater długo nie znajduje zrozumienia ani wśród rodziny, ani wśród specjalistów i terapeutów, nawet przyjaciele nie są zawsze wobec niego szczerzy. Przejmująca i bardzo autentyczna kreacja Dawida Ogrodnika , rewelacyjna rola Doroty Kolak (matki) i jak zwykle nietuzinkowa gra Arkadiusza Jakubika (ojca), jak i role pozostałych aktorów sprawiły, że film przybrał formę bardzo bezpośredniej i ważnej rozmowy z widzem. Zwróciłam uwagę na zachowanie naszej podopiecznej Pauliny, z upośledzeniem w stopniu znacznym, osoby głuchoniemej, która wyrażała swoje odczucia poprzez nagłe powstanie z fotela, smutek i radość. Jej reakcje odwzajemniły podobne emocje bohatera pokazywane na ekranie. Dzieło Pieprzycy udokumentowało historię, w której życie bez możliwości wypowiedzenia siebie jest nie do zniesienia. I to na pewno nie jest odkrycie. Ale film przekonuje do dobrych zakończeń, również w życiu, i również w życiu osób niepełnosprawnych. Postać Mateusza znajduje pomoc i może skontaktować się ze światem. Szczęśliwie i widzowie, wśród których znalazły się osoby niepełnosprawne, poczuli, że opłaca się chcieć, zwłaszcza jeśli gra toczy się o jakość życia.
Uczestnicy WTZ przy TPG liczą na kolejne tak bardzo udane seanse filmowe w kinie, ale na razie pozostaje to wyłącznie kino polskojęzyczne. Nie pozostajemy jednak zniechęceni, wręcz przeciwnie nadal bardzo chce nam się walczyć o kino z równouprawnieniem dla osób niewidomych. — Film przemawia obrazem, dlatego audiodeskrypcja dla niewidomych jest tak bardzo niezbędna. Niestety, nie wszystkie sceny można odebrać wyłącznie za pomocą dźwięku — twierdzi Rafał (ON), uczestnik WTZ.
Tekst i foto: Agata Kirol