Morla lub Tauria, to mityczny potwór strzegący labiryntu zbudowanego na Krecie przez Dedala na rozkaz Króla Krety, Minosa. Posejdon, bóg morza zesłał na wyspę olbrzymiego byka, którego Minos obiecał złożyć mu w ofierze. Ponieważ jednak obietnicy tej nie dotrzymał rozgniewany Posejdon zemścił się sprawiając, że Pazyfae, żona Minosa zapałała do byka miłością. Z tego związku zrodził się Minotaur przedstawiany zwykle jako człowiek z głową byka, czasem także w postaci istoty z torsem i głową człowieka, od pasa w dół zaś z ciałem byka. Potwór został zamknięty w labiryncie zbudowanym pod pałacem Minosa w Knossos. Co roku składano w ofierze Minotaurowi siedmiu młodzieńców i siedem panien. Nad przebiegiem ceremonii składania tej krwawej ofiary czuwały właśnie strażniczki labiryntu, Taurie zwane także Morlami.
Po zabiciu Minotaura przez Tezeusza pozostałe w labiryncie Morle chciano po prostu zatopić, ale bardzo szybko zorientowano się, że po pierwsze potwory znakomicie czują się w środowisku wodnym, a po drugie okazało się, że Taurie mają wrodzony talent do znajdowania podziemnych i podmorskich żył złota, srebra oraz innych rzadkich i cennych minerałów.
Morla jest bestią wyposażoną w pokaźne kły oraz pazury, które w mgnieniu oka rozerwać mogą każdą istotę, która nazbyt zbliży się do zaczajonej w głębinie morskiej lub skalnej rozpadlinie Taurii. Potwór jest niesłychanie drapieżny i krwiożerczy, a wrodzone Morlom okrucieństwo powoduje, że bardzo często polują dla samej przyjemności zabijania nawet wtedy, gdy nie są głodne.
Taurie w Karkonosze przywieźli ze sobą najprawdopodobniej Kreteńczycy, którzy około dwóch tysięcy lat przed naszą erą poszukiwali złota w okolicach Małego i Wielkiego Stawu, a także na Równi pod Śnieżką oraz na terenach dzisiejszego Karpacza. Po zakończeniu poszukiwań kreteńscy eksploratorzy opuścili Karkonosze pozostawiając w nich Morle, których transport ze zrozumiałych powodów był bardzo uciążliwy i niebezpieczny.
Nie wiadomo, ile żyją i jak rozmnażają się Taurie wszystko jednak wskazuje, że starożytne potwory są bardziej, niż długowieczne bowiem Celtowie, którzy w IV w. p. n. e. odwiedzili Góry Olbrzymie najprawdopodobniej mogli natknąć się w lesie porastającym niższe partie gór na żywą i bardzo agresywną Morlę.
Prawdopodobnie w tych właśnie czasach powstały pierwsze opowieści o diabłach, demonach i potworach zamieszkujących Karkonosze. Kto wie, czy to przypadkiem nie napotkana na bezdrożach ówczesnych gór Morla nie stanowiła wzorca do rozbudowywanej przez kilkanaście następnych stuleci postaci i legendy Rzepióra czyli Ducha Gór.
Karkonosze i Góry Izerskie są jednymi z najbardziej zasobnych w minerały obszarów europejskich. W średniowieczu jednymi z pierwszych, którzy odważyli się głębiej zapuszczać w rejony Gór Olbrzymich, oprócz wędrowców oraz myśliwych, byli poszukiwacze skarbów, kamieni i minerałów szlachetnych.
Dawni eksploratorzy nie czuli się zbyt pewnie w królestwie karkonoskiego Ducha Gór, którego postać kojarzona była przez nich ze strażnikiem skarbów. Można odnieść również wrażenie, że dawni karkonoscy poszukiwacze skarbów dodatkowo podsycali panującą wokół gór atmosferę obaw i strachu, aby tym skuteczniej chronić przed niepowołanymi swoje odkrycia. Być może jednak opowieści o potworach i demonach strzegących karkonoskich bogactw miały swoje źródło w autentycznych spotkaniach z żyjącymi w górach krwiożerczymi i agresywnymi potworami pozostawionymi tutaj przez Kreteńczyków.
W połowie XII wieku przybyli w Karkonosze Walonowie, zamieszkujący tereny leżące na pograniczu dzisiejszej Belgii, Francji i Niemiec. Już we wczesnym średniowieczu byli oni cenionymi specjalistami z zakresu pozyskiwania bogactw naturalnych, w tym złota i kamieni szlachetnych. Walonowie stanowili elitarną, hermetyczną grupę zawodową, powszechnie szanowaną za wyjątkowe umiejętności. Trudnili się nie tylko poszukiwaniami, ale również doradztwem i nadzorem prac wydobywczych. W połowie XII w. walońscy poszukiwacze wyruszyli w kierunku Siedmiogrodu zaproszeni przez króla Węgier Gejzę II , który pragnął założyć kopalnie złota. Niektórzy z nich osiedlili się w tym czasie na terenie Gór Harzu i saksońskich Gór Kruszcowych. Wędrując dalej Walonowie zainteresowali się nieznanymi, wyjątkowo zasobnymi w bogactwa naturalne Sudetami Zachodnimi. Według legendarnych przekazów w 1148 r. mistrz górniczy Laurentius Angelus odkrył złoża rudy żelaza w Kowarach na zboczu góry Rudnik, a w 1156 r. pokłady ołowiowo- i miedzionośne w niedalekiej Miedziance w Rudawach Janowickich.
W 1158 r. książę Bolesław Kędzierzawy wysłał w dolinę Jedlicy, , poniżej Przełęczy Okraj, dwunastu poddanych, którzy założyli osadę górniczą o nazwie “Żelazna Góra”, zaczęli kopać rudę i ją wytapiać. W 1225 r. górnicy wybudować mieli pierwszą drewniana kaplicę pod wezwaniem św. Wawrzyńca. W 1681 r. na najwyższym szczycie Karkonoszy — Śnieżce Christoph Leopold von Schaffgotsch ufundował kaplicę pod wezwaniem św. Wawrzyńca, której wybudowanie oznaczać miało ostateczne pokonanie złych mocy i przypieczętowanie chrześcijańskiego panowania nad Karkonoszami. Poszukiwanie złota i innych rzadkich minerałów w Górach Olbrzymich nie było bowiem zajęciem łatwym ani bezpiecznym.
Walonów charakteryzowała religijność połączona ze skłonnością do rytuału i tajemniczości. Eksploratorzy mieli do pokonania istotną, tkwiącą w nich samych barierę strachu, gdyż wkraczali w obszar będący we władaniu karkonoskiego Ducha Gór, który pod postacią Skarbnika bądź Skarbka strzegł swych bogactw mineralnych. Wydobywanie złota czy kamieni szlachetnych było równoznaczne z zawłaszczeniem, wykradaniem dóbr z suwerennego terytorium karkonoskiego władcy. W opisach walońskich Góry Olbrzymie zasiedlały różnego rodzaju tajemne moce, co podnosiło atmosferę grozy, która się wokół rozciągała. Karkonoski Duch Gór nie był nazywany po imieniu, lecz ogólnie określany jako władca gór czy strażnik skarbów.
Walonowie wędrując pozostawiali sobie tylko znane w treści znaki kierunkowe i informacje, które ryte były na drzewach, skałach czy kamieniach. Miały różnorodne form, których niektóre zdaniem dzisiejszych badaczy oznaczać mogą również wyraźne ostrzeżenia przed czyhającym w górskich wodach i załomach skał niebezpieczeństwem. Wiele wskazuje na to, że za miejsca szczególnie niebezpieczne uważane były okolice Małego i Wielkiego Stawu, gdzie poszukiwacze skarbów ginęli najczęściej w niewyjaśnionych okolicznościach. Przyczyną tych krwawych i tajemniczych zdarzeń mogła być Tauria zamieszkująca głębie górskich zbiorników.
W XVII-wiecznej kronice Śląska opisane jest następujące zdarzenie: ”Roku Pańskiego 1572 niektórzy górnicy zmówiwszy się poszli do doliny pod Śnieżkę, by tam szukać skarbów. Gdy chcąc zmusić Stróża Skarbów do ich wydania poczęli go w straszliwy sposób zaklinać, ukazał się im wprawdzie przywołany zaklęciami, ale wśród tak potężnych grzmotów, błyskawic i nagłego zimna, że niefortunni zaklinacze z wielkim strachem i przerażeniem uciekli. Z podobnymi objawami szatańskiej mocy spotykali się niejednokrotnie zuchwali Italczycy, którzy przybyli tu, by przy pomocy różnych zaklęć i sztuk czarnoksięskich szukać skarbów. Gdy wszedłszy na górę poczęli robić tajemne znaki i zaklęcia, ukazał im się Duch Gór, ale w tak straszliwej wichurze, śnieżycy i mrozie, iż rozpierzchli się w trwodze, ledwie duszę cało unosząc.”
Zahamowanie działalności Walończyków nastąpiło w okresie wojny trzydziestoletniej tj. w latach1618 — 1648. Poszukiwania minerałów i kamieni szlachetnych w Sudetach Zachodnich odnowiły się w drugiej połowie XVII w. Karkonoskie minerały służyły za materiał dla rzemieślników wykonujących klejnoty, z których wyrobu zasłynęły pobliskie Cieplice Śląskie. Stały się one centrum obróbki karkonoskich kamieni szlachetnych, znajdowały się tutaj jedyne na Śląsku składy szkła i kamieni szlachetnych oraz plac, gdzie handlowano tym towarem.
W XVIII i XIX w. w masywie Czarnego Grzbietu i nad rzeką Kamienną prowadzone były intensywne prace poszukiwawcze. W tym celu drążono w grupach skalnych kilkumetrowe sztolnie, jak się to stało między innymi na Kruczych Skałach, Krzywych Basztach i w Czerwonej Jamie w Szklarskiej Porębie.
W tym okresie również powstawały rozmaite opowieści i legendy związane z manifestacjami demonów i diabłów zamieszkujących Karkonosze. Sporo tych historii poświęconych jest także Rzepiórowi, który najczęściej ukazywany jest w nich jako duch złośliwy i podstępny, ale z pewnością nie krwiożerczy i okrutny. Wszystko zatem wskazuje, że Morle jako strażniczki karkonoskich skarbów należą do odległej i raczej baśniowej przeszłości.
TADEUSZ SIWEK;