W pobliżu Janowic Wielkich, w powiecie jeleniogórskim, znajduje się “przedziwna” miejscowość Na pierwszy rzut oka wydaje się jedną z niewielkich, malowniczo rozrzuconych w Sudetach wsi. Zastanawiać może jednak duży kościół, którego rozmiary zupełnie nie pasują do malutkiej, położonej na Miedzianej Górze miejscowości. Tuż za kościołem zaczyna się mocno pofałdowany teren, porośnięty gęstwą krzaków, z których wyzierają fragmenty piwnic dawnych budynków, otwierające się w ziemi “bezdenne” dziury, fragmenty ogrodzeń i nieforemnych “wejść” do ciemnych podziemnych pomieszczeń.
Miedzianka, jako osada pojawiła się w źródłach pisanych już w pierwszej połowie XIV wieku, chociaż legenda łączy jej powstanie z działającym 100 lat wcześniej Laurentiusem Angelusem, rzekomym odkrywcą złóż rud w Kowarach. Niewielka górnicza miejscowość prawa miejskie posiada od roku 1519. Do lat 20-tych XX wieku wydobywano tutaj miedź, srebro i ołów, a po zakończeniu II wojny światowej do lat 50-tych — uran. Można zatem powiedzieć, że Miedziankę stworzyło górnictwo i górnictwo przyczyniło się do całkowitego upadku tego miejsca zamieniając przepiękną, malowniczą miejscowość w trudną do rozpoznania pustynię, pełną fundamentów, ruin i groźnie szczerzących się otworów sztolni.
Wydarzenia, które do tego doprowadziły do dzisiaj otacza mgła tajemnicy, są bowiem wynikiem nie do końca jasnych działań, po których nie pozostał żaden ślad na papierze. Część budynków miała zostać wysadzona przez Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego jeszcze w latach 60. Szczegóły podjętej w latach 70. decyzji dotyczącej planów całkowitej likwidacji miejscowości poprzez zalesienie, pozostają niejasne. Dokumenty gminy, które miały zostać przekazane zgodnie z procedurą do archiwum wojewódzkiego, nigdy tam nie dotarły. Sama decyzja o ewakuacji, podjęta w momencie, gdy na terenie miejscowości od dwudziestu lat nie prowadzono żadnych prac pozostaje jedną z największych zagadek. Niektórzy z byłych mieszkańców twierdzą wprost, że chciano ukryć prawdę o ofiarach i szczegółach dziejących się tu wydarzeń.
Od wielu lat teren Miedzianki, z tajemniczymi ruinami, ledwo widocznymi piwnicami, studniami i niezidentyfikowanymi pozostałościami, odwiedzany jest przez miłośników historii materialnej, pragnących obejrzeć i sfotografować obiekty lub zajrzeć do ruin starej piwnicy, skąd można wydobyć np. butelki po niemieckim piwie. Miasto — widmo może przyciągać także eksploratorów podążających tropem złota, kosztowności i dzieł sztuki ukrywanych pod koniec wojny. Te ostatnie opowieści koncentrują się wokół niezliczonych sztolni i starych szybów istniejących tutaj od wielu setek lat.
Poszukiwaczy skarbów odwiedzających Miedziankę napędzają liczne opowieści o ukrytych w kopalnianych chodnikach skarbach. Mapa tych terenów, gdyby nanieść na nią ciemne linie podziemnych korytarzy wykutych w latach 40. i 50. całkowicie by się zaczerniła. Pod ziemią przecinają się setki korytarzy, których obecność sygnalizowana jest czasem w bardzo gwałtowny sposób przez zawały i osuwiska. Niemcy rozwijali swoje kopalnie na zboczach góry i w całej pobliskiej okolicy. Wokół stworzonych przez nich wyrobisk do dzisiaj krążą pogłoski dotyczące możliwości wykorzystania części z nich w charakterze skrytek.
Najbardziej zastanawiające jest jednak , że Miedzianka znalazła się w latach 80. na liście obiektów, którymi zainteresowana była specjalna grupa utworzona na polecenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Ministerstwa Obrony Narodowej. Opierając się na notatkach sporządzonych przez funkcjonariusza Urzędu Bezpieczeństwa we Wrocławiu, grupa ta zajęła się tajemnicami podziemnych sztolni.
Patrząc na przedwojenną widokówkę z wizerunkiem miasta, uderza kontrast pomiędzy jego ówczesnym, a dzisiejszym wyglądem. Na archiwalnych zdjęciach miejscowość wygląda niezwykle malowniczo; kamieniczki przy rynku, uszeregowane i ciasno do siebie przytulone, fasadami skierowane są do centrum niewielkiego rynku. Z miasteczka roztaczał się piękny widok na Góry Kaczawskie, i wznoszący się w oddali masyw Śnieżki.
W połowie lat 50. w Miedziance istniało kino, kilka sklepów i ponad 100 domów. W prasie tamtego czasu pojawiały się informacje o planowanym wykorzystaniu Miedzianki jako miejscowości wypoczynkowej dla emerytowanych górników. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Po chaotycznie prowadzonych pracach górniczych, zaczęły powstawać zapadliska i leje. Oficjalnie wszystkie domy w mieście uznano za niebezpieczne chociaż w rzeczywistości tylko jeden z nich, na skraju rynku, był naprawdę zagrożony.
W latach 60. miasto zostało skazane na powolną zagładę; żołnierze Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego zaminowali i wysadzili w powietrze kościół ewangelicki. W tym samym czasie wydano kuriozalny zakaz konserwacji budynków, a około roku 1972 nakazano całkowitą ewakuację miasta, którego mieszkańców zaczęto przesiedlać do Jeleniej Góry, w większości na osiedle “Zabobrze”. W planach przewidywano całkowitą likwidację miasta, oraz rekultywację terenu i zalesienie; z decyzji tej jednak wycofano się kilka lat po jej wydaniu, pozostawiając ruiny budynków i niezabezpieczone wejścia do kopalnianych korytarzy. W latach 80. XX wieku Miedzianka zamieniła się w miasto — widmo…
Niektóre z ukrytych na zboczach góry sztolni są dzisiaj, pomimo olbrzymiego ryzyka, penetrowane przez eksploratorów. Dysponując odpowiednim sprzętem i doświadczeniem można tutaj zlokalizować ledwo widoczne zapadliska, ze znajdującymi się w głębi niewielkimi otworami wejściowymi, za którymi otwierają się biegnące w ciemną czeluść ziemi ciasne korytarze. W części sztolni można się jeszcze natknąć na stare podkłady i fragmenty szyn, po których kursowały niegdyś wagoniki z urobkiem. Te najstarsze dają się rozpoznać po znajdujących się w ścianach charakterystycznych, wykutych przez górników wnękach, w których umieszczali lampy. Wykorzystując stare niemiecki mapy można pokusić się o lokalizację zasypanych wyrobisk.
Podziemne korytarze nie są jedynym polem działalności pasjonatów historii górnictwa. W części odsłoniętych wyrobisk odnaleźć można równie tajemnicze ślady po pracach prowadzonych w ostatnich lat ach przez poszukiwaczy skarbów… O tym, czy eksploratorzy dotarli do podziemnych skrytek, a także jakie tajemnice kryje miasto — widmo nie dowiemy się chyba nigdy…
TADEUSZ SIWEK