DUCHY ZAM­KU SOKOLEC

Zamek Soko­lec, któ­re­go ruiny moż­na jesz­cze dzi­siaj zna­leźć na pół­noc­no zachod­nich sto­kach Krzyż­nej Góry zbu­do­wa­ny został praw­do­po­dob­nie na począt­ku XIII wie­ku z ini­cja­ty­wy księ­cia Hen­ry­ka Bro­da­te­go, któ­re­mu legen­da przy­pi­su­je zna­le­zie­nie w tym miej­scu gniaz­da soko­ła, co wią­że się z nazwą warow­ni. Wcze­śniej bo już w VIII — IX wie­ku ist­niał w tym miej­scu wcze­sno­sło­wiań­ski gród obronny.

      W cza­sach, o któ­rych mówi­my Krzyż­na Góra nie nosi­ła jesz­cze swo­jej nazwy zwią­za­nej z posta­wie­niem na jej szczy­cie sied­mio­me­tro­we­go żela­zne­go krzy­ża, ufun­do­wa­ne­go przez księż­nę Annę Marię Ame­lię von Hes­sen – Hom­burk, dla upa­mięt­nie­nia rocz­ni­cy uro­dzin jej męża Wil­hel­ma von Hohen­zo­ler­na. Krzyż odla­no w hucie gli­wic­kiej w roku 1830, a poświę­co­no na jed­nym z sze­ściu wierz­choł­ków Gór Soko­lich 28 maja 1832 roku.

      Sil­ne znisz­cze­nia zabyt­ku i brak badań tere­no­wych unie­moż­li­wia­ją dokład­ne i pre­cy­zyj­ne usta­le­nie ukła­du prze­strzen­ne­go i funk­cji zam­ko­wych budow­li. Moż­na jed­nak z całą pew­no­ścią powie­dzieć, że podob­nie jak w zam­ku Bol­czów budow­ni­czo­wie Sokol­ca w cie­ka­wy spo­sób wyko­rzy­sta­li natu­ral­ne warun­ki tere­no­we. Zamek wznie­sio­no z kamie­nia na pla­nie czwo­ro­ką­ta poni­żej szczy­tu góry w taki spo­sób, że masyw skal­ny szczy­tu sta­no­wił połu­dnio­wą kur­ty­nę obwo­du. Dzie­dzi­niec z pozo­sta­łych stron ota­czał mur obwo­do­wy o zaokrą­glo­nych od pół­no­cy narożach.

      Wjazd do warow­ni umiesz­czo­no w kur­ty­nie zachod­niej i był on flan­ko­wa­ny przez dwa nie­wiel­kie budyn­ki. Nie wia­do­mo czy zamek posia­dał wie­żę. Na zewnątrz obwo­du warow­ne­go dostrzec moż­na śla­dy ziem­nych wałów. Do naszych cza­sów z zam­ku zacho­wa­ły się jedy­nie frag­men­ty murów przy­zie­mia i zewnętrz­nych wałów ziemnych.

      Od roku 1406 zamek był wła­sno­ścią Han­sa von Tschirn z Pło­ni­ny, posta­ci nie­zwy­kle barw­nej. Soko­lec cie­szył się w cza­sie wojen husyc­kich sła­wą gniaz­da ryce­rzy — roz­bój­ni­ków, co nie­wąt­pli­wie sta­no­wi­ło źró­dło wie­lu opo­wia­dań o ukry­tych na sto­kach Krzyż­nej Góry skar­bach. Hans von Tschirn popie­rał husy­tów, ale w 1434 roku zmie­nił poglą­dy i zapro­siw­szy na Soko­lec dwóch dowód­ców husyc­kich mię­dzy inny­mi księ­cia Bie­dży­cha w nocy z 11 na 12 sierp­nia 1434 roku wydał ich w ręce wro­cław­skie­go bisku­pa i świd­nic­kich miesz­czan. Panicz­na uciecz­ka husy­tów z Sokol­ca mia­ła swój tra­gicz­ny finał w skal­nej prze­pa­ści, w któ­rą spa­da­li prze­ra­że­ni Cze­si. Od tam­tej pory wznie­sie­nie nad prze­pa­ścią nosi nazwę Husyc­kich Skał

      Z okre­sem wojen husyc­kich i rodzi­ną von Tschirn wią­że się jed­na z legend mówia­ca, jak pew­ne­go razu mał­żon­ka wła­sci­cie­la zam­ku i dwie jego cór­ki Uda i Gise­la, uda­ły się do zam­ku Bol­czów na chrzci­ny. Przy tej oka­zji Uda zarę­czy­ła się z synem ryce­rza Pet­sch­ke von Zedlitz panu­ją­ce­go w Macie­jo­wej. Uro­czy­sto­ści trwa­ły trzy dni. W zam­ko­wych salach, wśród suto zasta­wio­nych sto­łów czas pły­nął szyb­ko. Wie­ści o nad­cią­ga­niu duże­go oddzia­łu husy­tów spo­wo­do­wa­ły pośpiesz­ną uciecz­kę gości, z któ­rych każ­dy usi­ło­wał jak naj­szyb­ciej wró­cić do domu, pod ochro­nę potęż­nych zam­ko­wych murów. Szla­chet­ne damy z Sokol­ca tak­że wsia­dły do swo­je­go powo­zu, aby szyb­ko udać się w powrot­ną dro­gę do domu. Husy­ci byli jed­nak bli­sko i wyda­wa­ło się że panie von Tschirn zna­la­zły się w poważ­nym nie­bez­pie­czeń­stwie. Pano­wa­ła ciem­na noc, w mro­kach któ­rej woź­ni­ca pomy­lił dro­gę i zbo­czył w stro­nę skal­ne­go urwi­ska. Wszy­scy wpa­dli w prze­paść i roz­trza­ska­li się. Od tam­tej pory spóź­nie­ni tury­ści mogą w oko­li­cy Husyc­kich Skał usły­szeć prze­ra­żo­ne gło­sy, szczęk bro­ni i tur­kot roz­pę­dzo­ne­go pojazdu.

      Opo­wie­ści o zako­pa­nych w ruinach Sokol­ca kosz­tow­no­ściach spra­wi­ły, że od ponad pię­ciu­set lat zbo­cza i zało­my skal­ne Krzyż­nej Góry przy­cią­ga­ją poszu­ki­wa­czy skar­bów . Według legen­dy w kil­ka lat po znisz­cze­niu warow­ni do ruin wybrał się Ste­fan z Gie­cza. Po nie­dłu­gich poszu­ki­wa­niach zna­lazł kil­ka gru­dek zło­ta i wiel­ki cięż­ki kie­lich. Kie­dy chciał już wra­cać ze zdo­by­czą do domu nagle zauwa­żył osła. Zwie­rzę wzię­ło do pyska kie­lich i odło­ży­ło na bok, a w zamian przy­nio­sło Ste­fa­no­wi zło­tą kulę. Chy­try czło­wiek nie zre­zy­gno­wał jed­nak z kie­li­cha. Całą zdo­bycz wrzu­cił do wor­ka i obju­czył nim osła, któ­ry w dro­dze do domu padł. Ste­fan posta­no­wił zatem prze­to­pić całe zło­to i odlać z nie­go figu­rę osła. Jak zamy­ślił tak uczy­nił. Jed­nak, kie­dy osioł był już goto­wy roz­legł się głos mówiący„mimo ostrze­żeń prze­to­pi­łeś Świę­te­go Gra­ala, kie­lich uży­wa­ny przez same­go Jezu­sa Chry­stu­sa pod­czas ostat­niej wie­cze­rzy. Będziesz za to prze­klę­ty na wie­ki.” W tym momen­cie zło­ty osioł zapadł się pod zie­mię, a chci­wy Ste­fan zamie­nił się w kamień. Podob­no zło­te zwie­rzę wciąż cze­ka na swo­je­go odkrywcę.

      Zwie­dza­jąc oko­li­ce Krzyż­nej Góry i wid­nie­ją­ce na jej zbo­czu zam­ko­we ruiny, tak­że dzi­siaj nie spo­sób oprzeć się posęp­ne­mu uro­ko­wi oko­li­cy i wspa­nia­ły wido­kom roz­ta­cza­ją­cym się z Gór Soko­lich. Opo­wia­da­nia o duchach i zja­wach zamiesz­ku­ją­cych te malow­ni­cze zakąt­ki Rudaw Jano­wic­kich nabie­ra­ją w cza­sie takich wędró­wek nowych tre­ści ubar­wia­ją­cych nawet naj­bar­dziej trud­ne szlaki.