Urodziłam się słysząca. W 3 roku życia zachorowałam na ospę wietrzną, dostałam antybiotyki na tą ospę i antybiotyki uszkodziły mi słuch, wtedy już umiałam mówić, dlatego po utracie słuchu mowa została. Gdy przestałam słyszeć, moi rodzice zauważyli, że coś jest nie tak z moim słuchem, nie reagowałam, gdy mnie wołali, nie odpowiadałam gdy do mnie coś mówili, bo nie słyszałam. Rodzice zaczęli jeździć ze mną po lekarzach na badania słuchu i wtedy te badania potwierdziły że nie słyszę, okazało się że mam bardzo duży ubytek słuchu, wtedy zaczęłam nosić aparaty słuchowe za uszne. Dzięki aparatom słuchowym miałam szansę rozwijać mowę. Gdy zaczęłam chodzić do szkoły podstawowej masowej mając wtedy 7 lat, chodziłam z mamą do logopedy rozwijać mowę.
W szkole podstawowej zaczęły się problemy z rówieśnikami, wychowawczyni na początku roku szkolnego na lekcji powiedziała żeby dzieci do mnie mówili wyraźniej, bo nie słyszę, potem na szkolnych przerwach przeszkadzał mi głośny dzwonek, wtedy zatykałam uszy, dzieci w szkole na przerwach zaczęły się śmiać że nie słyszę i specjalnie krzyczały mi do ucha i przezywali mnie głucha, głucha itd., bo zobaczyły że przeszkadzały mi hałasy. Z nauczycielami bardzo ciężko było się dogadać, nie rozumiałam na lekcjach poleceń nauczycieli, nie rozumiałam co mówili do mnie nauczyciele i od podstawówki słuch zaczął się coraz bardziej pogarszać i wtedy miałam też problemy w nauce. Do 4 klasy podstawówki przeniesiono mnie do szkoły dla niesłyszących z internatem i tam w internacie większość dzieci było głuchoniemych, posługujących się językiem migowym i tam nauczyłam się języka migowego i tam posługiwałam się językiem migowym na co dzień. W tym internacie mieszkałam od 4 klasy podstawówki do 3 klasy gimnazjum, czyli 6 lat.
Po skończeniu gimnazjum wszczepiono mi implant słuchu, zwany inaczej ślimakowym, wtedy miałam 17 lat. Teraz mam 25 lat i od czasu gdy wszczepiono mi implant, bardzo dobrze słyszę i nie ma problemu z komunikowaniem się z ludźmi, słyszę prawie jak osoba słysząca. Gdy chodziłam do liceum ogólnokształcącego masowego, to tam uczyłam się mając indywidualne nauczanie w jednym małym pokoju z jednym nauczycielem i dzięki indywidualnemu nauczaniu zdawałam do następnej klasy. W klasie z rówieśnikami nie dawałam rady w nauce. W liceum z rówieśnikami było inaczej. Rówieśnicy nie chcieli ze mną rozmawiać, ani nawiązać ze mną kontaktu bo myśleli że skoro nie słyszę to nie można się ze mną dogadać i na szkolnych przerwach byłam samotna, bo przede wszystkim byłam nie śmiała i nie miałam odwagi do nich zagadać. Na szkolnych przerwach rozmawiałam tylko z nauczycielami którzy szli przez korytarz. Po skończeniu liceum poznałam chłopaka z którym jestem już 5 lat i z nim mieszkam już prawie rok i to dzięki niemu stałam się bardziej śmiała i otwarta do ludzi. Gdy skończyłam liceum, zdałam egzamin państwowy w Warszawie, na tłumacza języka migowego, znam język migowy biegle, w okolicy, w której mieszkam, mam wiele głuchoniemych znajomych, z którymi mam kontakt, często na ulicy spotykam głuchoniemych znajomych i rozmawiam z nimi w języku migowym. Bardzo polubiłam język migowy, ten język stał się dla mnie przyjemnością.