Siła mięśni, dobre zdrowie, umiejętności i szybkość — może nam się wydawać, że to cechy, które opisują dobrego ochroniarza. Niestety, z trójmiejskich ogłoszeń o pracę wynika coś zupełnie innego. Dobry ochroniarz ma… grupę inwalidzką i oczekiwania nie wyższe niż 7,50 zł na godzinę.
Wymagana niekaralność i orzeczenie o umiarkowanym lub znacznym stopniu niepełnosprawności… — tak zaczyna się ogłoszenie o pracę na stanowisko ochroniarza z licencją, którego zadaniem będzie ochrona osób i mienia. I nie jest to odosobniony przypadek, a raczej, coraz częściej standard w tej branży.
Chcieliśmy zapytać owych ogłoszeniodawców o to, jak można połączyć licencję pracownika ochrony i znaczny stopień niepełnosprawności, i który z tych wymogów ma wyższy priorytet. Niestety, agencje ochrony, które mają takie wymagania, mają również dużą niechęć dzielenia się swoimi przemyśleniami z dziennikarzami.
Zastanówmy się. Dlaczego firmy posuwają się do umieszczania ogłoszeń, które tak właściwie dyskryminują zdrowych pracowników? Ta branża jest zdominowana przez zakłady pracy chronionej, w których za zatrudnianie pracowników niepełnosprawnych pracodawca otrzymuje spore udogodnienia, między innymi dofinansowanie do pensji pracowników niepełnosprawnych w wysokości 75 proc. najniższego wynagrodzenia. To już wystarczający argument, żeby na stanowisko potencjalnie niebezpieczne i wymagające sprawności fizycznej szukać głównie pracowników niepełnosprawnych.
— Niekiedy jedna sprawa wyklucza drugą. Stan zdrowia rencisty z orzeczeniem o niepełnosprawności często nie pozwala na wykonywanie obowiązków agenta ochrony — mówi Andrzej Oleśkiewicz z Agencji Ochrony Juwentus.
Ochroniarzy możemy podzielić na dwie grupy: tych z licencją I lub II stopnia i tych, do których trafniej pasuje nazwa stróża. Co ciekawe, zarobki jednych i drugich nie różnią się znacznie od siebie.
— Generalnie stawki dla ochroniarzy są niewielkie. Mieszczą się w granicach 5–6 złotych za godzinę, lepsze są dla pracowników z licencją, tu zaczynają się od ok. 7,50 zł na godzinę — informuje nas Andrzej Oleśkiewicz. Na nasze pytanie, czy wynagrodzenie jest adekwatne do wykonywanej pracy, Oleśkiewicz stwierdza krótko: — Myślę, że nie. Ale sytuacja nas do tego zmusza, bo kontrakty, jakie firma podpisuje mają przełożenie na zarobki pracowników, także tych z licencją — dodaje.
Pracownicy ochrony bardzo często zatrudniani są na podstawie umów cywilnoprawnych lub umów o pracę za najniższą krajową. Taka sytuacja irytuje przede wszystkim doświadczonych agentów ochrony.
— Posiadam pozwolenie na broń, ciągle podnoszę swoje kwalifikacje przez różnego rodzaju kursy strzeleckie, samoobrony, technik interwencyjnych oraz szkolenia w zakresie zabezpieczenia technicznego budynków i obiektów — pisze nasz czytelnik. — Propozycja pracy za 50 złotych dziennie mnie poniża. Coś tu jest nie tak.
To wszystko sprawia, że do ochrony trafiają często przypadkowe osoby (szczególnie, gdy licencja nie jest wymagana), które w sytuacjach kryzysowych nie potrafią odpowiednio zareagować.
— Nie trzeba wielkiej wyobraźni, aby dostrzec, że taki sposób funkcjonowania agencji ochrony nie zapewnia bezpieczeństwa chronionych osób np. podczas imprez masowych — mówi Marek Lewandowski, rzecznik Komisji Krajowej Solidarność. — Ale problem jest także ze źle skonstruowaną ustawą o zamówieniach publicznych. Wykorzystywanie przede wszystkim kryterium ceny sprawia, że firmy schodzą ze stawek, na czym tracą pracownicy.
Agnieszka Śladkowska-Sowa