List od Macie­ja Grabowicza

Dnia 15.11.2012r ucznio­wie Gim­na­zjum w Sta­rej Kamie­ni­cy uczest­ni­czy­li w spo­ta­ka­niu z przed­sta­wi­cie­la­mi Kar­ko­no­skie­go Sej­mi­ku Osób Nie­peł­no­spraw­nych dzia­ła­ja­ce­go na tere­nie Jele­nij Góry. Mło­dzież naszej szko­ły mia­ła oka­zję wysłu­chać reflek­sji ludzi poszko­do­wa­nych przez los, któ­rzy opo­wi­da­li histo­rię swo­jej niepełnosprawnoœci. Poru­sza­jšce były opowieœci zwi­šza­ne z umiejętnoœciš roz­wi­šzy­wa­nia pro­ble­mów łšczšcych się z nie­do­ma­ga­nia­mi. Zafa­scy­no­wa­ła nas histo­ria Pana, któ­ry jest nie­wi­do­my. Podziwialiœmy Jego chęć i wolę nor­mal­ne­go funk­cjo­no­wa­nia w œwie­cie. Uznaliœmy, że jego pra­ca na rzecz usa­mo­dziel­nie­nia się zasłu­gu­je na nasz sza­cu­nek i podziw. Wyjšt­ko­we było to, iż nie dał sie wyklu­czyć z życia towa­rzy­skie­go i publicz­ne­go. Naj­więk­szym zasko­cze­niem było to że nie potrze­bu­je żad­ne­go prze­wod­ni­ka, jest samo­dziel­ny i z upo­rem wal­czy każ­de­go dnia o swo­ją niezależnoœć od innych. Zro­zu­mia­łem wte­dy, że życie takich osób nie jest łatwe i nie nale­ży baga­te­li­zo­wać ich problemów.

 

Zain­te­re­so­wa­ła mnie też histo­ria Pani, któ­ra mia­ła raka krta­ni, spo­wo­do­wa­ne­go wie­lo­let­nim pale­niem papie­ro­sów. W zwi­šz­ku z cho­ro­bš usu­nię­to jej stru­ny gło­so­we i dziœ po wiel­kiej pra­cy z samš sobš jest w sta­nie poro­zu­mie­wać się mówi­šc przpo­no­wo. To nie­wia­ry­god­ne, jak bar­dzo papie­ro­sy mogš zmie­nić zycie, skom­pli­ko­wać je. Na szczęœcie Pani Bar­ba­ra ma możliwoœć zro­zu­mie­nia swych błę­dów i prze­strze­ga­nia przed nimi innych. Żyje! Mło­dzież XXI wie­ku coraz częœciej się­ga po tš używ­kę i dla­te­go to spo­tka­nie mogło wywrzeć na nich naj­sku­tecz­niej­sze wra­że­nie. Pani prze­strze­ga­ła przed nało­giem, poka­zu­jšc do cze­go dopro­wa­dza w naj­lep­szym przy­pad­ku. Bar­dzo się cie­szę że mogłem uczest­ni­czyć w tak szcze­gól­nej lek­cji życia. Była to dla mnie uœwiadamiajšca poga­dan­ka, nama­cal­ny przy­kład tego, że z róż­nych powo­dów życie jest skom­pli­ko­wa­ne. Nie­raz sami na to pra­cu­je­my swo­jš nieodpowiedzialnoœciš, a nie­kie­dy z nie­wiad­mo­wych przy­czyn los odbie­ra nam peł­nię szczęœcia. To spo­tka­nie dłao wie­le do myœlenia, wiem że trze­ba cenić zdro­wie i nie dokła­dać się do jego utra­ty, a ludzi nie­peł­no­spraw­nych wspie­rać, sza­no­wać i poma­gać dobrym sło­wem, poda­niem ręki, akceptacji.

Maciej Gra­bo­wicz