Oto kilka rzeczywistych przykładów na to, jak psychika może oddziaływać na reakcje naszego organizmu:
Stany Zjednoczone: zdaniem większości Amerykanów obecnie nastały najbardziej stresujące czasy w dziejach całej ludzkości. Przyczyn takiego stanu rzeczy upatrują w coraz bardziej stresującej pracy zawodowej. Potwierdzają to różnego typu badania. Na przykład ekonomista z Uniwersytetu Harvarda J. B. Schor opublikował książkę, której polski tytuł brzmi “Przepracowany Amerykanin: nieoczekiwany zanik czasu wolnego”. Przedstawił w niej między innymi wyniki swoich badań nad pracą i czasem wolnym, z których wynikało, że przeciętny mieszkaniec Ameryki pracujący zawodowo poświęca swojej pracy o jeden miesiąc więcej niż czynił to podobny człowiek z wcześniejszego pokolenia. Zmieniła się również proporcja pomiędzy ilością czasu poświęcanego pracy zawodowej, a życiu rodzinnemu i wychowaniu dzieci. Współcześni Amerykanie poświęcają tym czynnościom prawie taką samą ilość czasu. W związku z takim natłokiem obowiązków zmniejszyła się również liczba godzin czasu wolnego. Przeciętny Amerykanin ma do swojej dyspozycji 47 godzin mniej czasu wolnego, niż miało to miejsce w poprzednim pokoleniu.
American Institute of Stress dowodzi, że istotną plagą współczesnego świata jest zjawisko stresu. Według członków American Institute of Stress spośród wszystkich schorzeń, które dotykają współczesnego człowieka aż 75 — 90 % powstaje w następstwie stresu. Są to dolegliwości różnorodne, począwszy od błahych infekcji wirusowych, po niebezpieczne dla życia ataki serca.
Życie współczesnego człowieka pełne jest różnego typu napięć i stresujących sytuacji. Nie ulega wątpliwości, że długotrwałe oddziaływanie sytuacji stresowych ma bardzo negatywny wpływ na stan zdrowia naszego organizmu. Najbardziej widoczne są zmiany powstałe w układzie krążenia, których konsekwencją jest wzrost ciśnienia, który może przyczyniać się do ataków serca, udarów, niewydolności nerek, miażdżycy tętnic. Obok zmian w układzie krążenia sytuacje stresowe mogą powodować także bóle brzucha, rozwolnienia i bóle głowy. Częstą przyczyną stresu jest długotrwałe zmęczenie. U jego podstaw fizjologicznych leży wydzielanie cukrów do krwioobiegu, zamiast gromadzenie ich zapasów, co prowadzi do zanikania zdrowych tkanek. Wszystkie te procesy prowadzą do osłabienia odporności organizmu, gdyż podstawowe procesy fizjologiczne przebiegają w ciągłym stanie podwyższonej gotowości, czekając na reakcje, które nigdy nie następują, zamiast podejmować regenerację tkanek, wzrost organizmu, czy procesy związane z płodnością.
Japonia: w Japonii problemem na coraz większą skalę stają się zgony z przepracowania. Co roku umiera z tej przyczyny około 30 tysięcy Japończyków.
Dyrektor oddziału psychiatrycznego w waszyngtońskim Narodowym Centrum Zdrowia Dziecka David Mrazek badał wpływ wrodzonej podatności człowieka na jego sposób reagowania na sytuacje stresowe. Dzięki badaniom na pacjentach swojego oddziału próbował wyjaśnić czy doświadczany stres może doprowadzić do tego, że u niemowląt genetycznie obciążonych astmą choroba ta ujawni się, gdy będą w starszym wieku. Mrazek wraz ze swoimi współpracownikami obserwował rozwój 150 dzieci, których matki chorowały na astmę w ciągu trzech pierwszych lat swojego życia. W trzy tygodnie po urodzeniu badacze odwiedzali te rodziny w ich naturalnym środowisku domowym. Obserwowali zachowania dzieci w obecności matek. Badacze zbierali również informacje o trudnościach w związku z wychowaniem dzieci, wynikających na przykład z konieczności równoczesnego wypełniania obowiązków domowych i zawodowych matek. Rezultat badania był taki, że matki 64% dzieci, u których do osiągnięcia wieku trzech lat zdiagnozowano wystąpienie astmy skarżyły się na różnorodne problemy w wypełnianiu obowiązków względem swoich dzieci. Natomiast w grupie dzieci, które nie zachorowały na astmę tylko 36% matek uskarżało się na problemy w opiece nad dziećmi.
Joel Dimsdale to profesor psychiatrii na Uniwersytecie Kalifornijskim i naczelna redaktorka czasopisma “Psychosomatic Medicine”. Światową sławę przyniosły jej badania nad wpływem wynikającym z różnic pomiędzy rasami na występowanie podwyższonego ciśnienia i nadciśnienia. Badania te wykazały, że w USA u ciemnoskórych obywateli dwa razy częściej niż u mieszkańców rasy białej występuje podwyższone ciśnienie krwi, a aż trzy razy częściej cierpią oni na nadciśnienie. Badania dowodzą również, że nawet w przypadku, gdy poziom nadciśnienia jest taki sam u osób obydwu ras, to u czarnoskórych związane z tym uszkodzenia wewnętrzne są aż sześciokrotnie większe. Przyczyn takiego stanu rzeczy upatruje się w różnorodnych czynnikach, mniej lub bardziej od siebie zależnych. Z pewnością przyczyny tkwią w różnicach genetycznych, nawykach żywieniowych i dostępie do podstawowej opieki medycznej. Poza tym znacząca różnica tkwi w sposobie reagowania na sytuacje stresogenne. Badania przeprowadzone przez Joel Dimsdale i jej współpracowników na czterech grupach osób: białych, ciemnoskórych, cierpiących na nadciśnienie i nie chorujących na tą przypadłość wykazały, że osoby ciemnoskóre cierpiące na nadciśnienie są bardziej wrażliwe na stres i jego następstwa niż pozostałe grupy badanych osób. Wnioski takie wysunięto na podstawie pomiarów poziomu hormonów wydzielanych w momencie stresu, badania receptorów wiążących owe hormony, pomiaru pracy serca i ciśnienia krwi w momencie reagowania na rzeczywiste stresory oraz na stymulowane farmakologicznie sytuacje.
Wiadomo, że długotrwały stres wpływa na układ mięśniowy i kostny człowieka. Jednak chyba najbardziej dramatycznym skutkiem chronicznego stresu jest karłowatość psychospołeczna. Zaburzenie to przejawia się stopniowym zahamowaniem procesu wzrostu u dzieci, które nie były w odpowiednim stopniu stymulowane emocjonalnie przez osoby z otoczenia, w którym się wychowywały. Taki przypadek zarejestrował i opisał w 1972 roku na łamach “Scientific American” jeden z pediatrów. Otóż na świat przyszły bliźnięta — chłopiec i dziewczynka. Dzieci rozwijały się prawidłowo przez pierwsze cztery miesiące życia. Chłopiec nieznacznie szybciej niż dziewczynka. Po tym czasie okazało się, że kobieta po raz kolejny spodziewa się dziecka. W niedługi czas potem jej mąż został zwolniony z pracy i opuścił rodzinę. Wskutek ciężkiej sytuacji materialnej i emocjonalnej kobieta rozładowywała swoją frustrację początkowo na mężu, później zaś mniej lub bardziej świadomie na synu. Od tego momentu zaobserwowała, że coraz wolniej postępował wzrost chłopca. W dniu pierwszych urodzin miał on wzrost, jak niemowlę w wieku siedmiu miesięcy, podczas, gdy córka rozwijała się normalnie. Chłopca umieszczono w szpitalu, gdzie pod czujnym okiem specjalistów zaczął ponownie rosnąć i doganiać wzrostem siostrę. W międzyczasie jego ojciec ponownie wprowadził się do domu i sytuacja ekonomiczna, a co za tym idzie emocjonalna rodziny uległa poprawie, kiedy więc chłopiec opuścił szpital powrócił do domu, w którym panowała sprzyjająca atmosfera wychowawcza. Stan jego zdrowia i wzrostu poprawiał się z dnia na dzień i już w dniu drugich urodzin przerósł siostrę.
Badania nad zależnościami pomiędzy procesem wzrostu a dolegliwościami natury lękowej analizowali również badacze z Uniwersytetu Północnej Karoliny w Chapel Hill oraz z Uniwersytetu Stanowego Wayne’a w Detroit. Z przedstawionych wyników badań wynika, że podwyższone ryzyko wystąpienia zaburzeń lękowych w dorosłości ma miejsce u osób, które będąc dziećmi przeszły zaburzenia wzrostu, związane z niskim poziomem hormonu wzrostu. Badacze przyczyn takiego stanu rzeczy upatrują w tym, że osoby o niskim wzroście częściej stykają się z negatywnymi reakcjami społecznymi, które mogą prowadzić do różnego typu zaburzeń lękowych. Poza tym istnieje przypuszczenie związku pomiędzy lękiem a wydzielaniem hormonu wzrostu produkowanego w przysadce mózgowej. Są to jednak założenia hipotetyczne, które wymagają naukowego potwierdzenia.