Logo Karkonoskiego Sejmiku Osób niepełnosprawnych

Adwen­to­wa opowieść

wieniec adw1Pewien nie­wi­do­my męż­czy­zna był samot­ny tak, jak bywa­ją samot­ne oso­by nie­peł­no­spraw­ne. Na szczę­ście miesz­kał z psem prze­wod­ni­kiem, któ­re­go nazy­wał swo­im przyjacielem. 

Nastał czas Adwen­tu i zbli­ża­ło się Boże Naro­dze­nie. Męż­czy­zna posta­no­wił wybrać się na przed­świą­tecz­ne zaku­py. Nie widział, jaka za oknem jest pogo­da. Dopie­ro, gdy wyszedł z domu, poczuł, że płat­ki śnie­gu pada­ją mu na twarz. Pomy­ślał, jakie pięk­ne będą bia­łe święta.

Tym razem wybrał się wraz psem do mar­ke­tu. W skle­pie oto­czy­ły ich róż­ne zapa­chy i dźwię­ki. Spo­tkał tam zna­jo­mą, z któ­rą wypił kawę i razem robi­li zaku­py. Wycho­dząc prze­cho­dzi­li koło wolon­ta­riu­szy, któ­rzy zapra­sza­li na świą­tecz­ne spo­tka­nie dla samotnych.wieniec adwen

W dniu spo­tka­nia nie­wi­do­my męż­czy­zna dłu­go wahał się i zasta­na­wiał, czy sko­rzy­stać z zapro­sze­nia. W koń­cu prze­zwy­cię­żył swo­ją nie­śmia­łość i wewnętrz­ne lęki, i zde­cy­do­wał się pójść.

Naj­pierw usiadł przy pustym sto­li­ku. Pomy­ślał jed­nak, iż trze­ba wresz­cie zerwać z tą samot-nością i że prze­cież przy­szedł, aby się z kimś zapo­znać. Prze­siadł się więc do inne­go sto­li­ka. Wśród osób, któ­re przy nim sie­dzia­ły, był wdo­wiec, któ­re­mu nie­daw­no zmar­ła żona. Obaj samot­ni męż­czyź­ni nawią­za­li bliż­szą zna­jo­mość. Zaczę­li się odwie­dzać, razem spa­ce­ro­wa­li, cho­dzić do kina i na mecze.

Nie­wi­do­my męż­czy­zna pomy­ślał, że war­to było prze­móc swój strach przed nie­zna­nym i obcy­mi ludź­mi. Dzię­ki temu otrzy­mał wspa­nia­ły świą­tecz­ny pre­zent w posta­ci dru­gie­go przy­ja­cie­la i skoń­czy­ła się jego samotność.

wieniec adwe1Po pięk­nej zło­tej jesie­ni przy­cho­dzą sza­re, słot­ne i krót­kie dni. Wszy­scy zaczy­na­ją ocze­ki­wać na Boże Naro­dze­nie. Naj­pierw jed­nak przed tym świę­tem przy­pa­da 4 tygo­dnie Adwen­tu. Sło­wo to pocho­dzi z łaci­ny. W daw­nym języ­ku kościo­ła ozna­cza­ło czas przed Bożym Naro­dze­niem, czas przy­go­to­wa­nia do dru­gie­go naj­więk­sze­go świę­ta chrze­ści­jan. Powin­ny to być dni sku­pie­nia, reflek­sji i ocze­ki­wa­nia na naro­dzi­ny Chry­stu­sa oraz zasta­no­wie­nia się ludzi nad samym sobą. Prze­waż­nie jed­nak jest to gorącz­ko­wy okres przed­świą­tecz­nych porząd­ków i zakupów.

Adwent i Boże Naro­dze­nie przy­pa­da­ją na naj­bar­dziej zim­ną i ciem­ną porę roku. Przy­ro­da jest wte­dy w uśpie­niu. Gdy drze­wa sto­ją ogo­ło­co­ne z liści, cięż­ko jest w ser­cu utrzy­mać nadzie­ję i radość. Pod­czas tych dni ludzie tęsk­nią za cie­płem i światłem.

Teo­log z Ham­bur­ga Johann H. Wichern (1808 – 1881), twór­ca nowo­cze­snej dia­ko­nii w Niem­czech, chciał pla­stycz­nie poka­zać, że czas tego coraz bar­dziej ciem­ne­go i zim­ne­go grud­nia jest zara­zem cza­sem dro­gi do świa­tła. Wymy­ślił więc Wie­niec Adwen­to­wy, któ­ry naj­pierw był drew­nia­nym świecz­ni­kiem z 4 gru­by­mi bia­ły­mi świe­ca­mi na nie­dzie­le i 19 mały­mi czer­wo­ny­mi na dni powsze­dnie. Taki Wie­niec Adwen­to­wy był o wie­le za duży do zwy­kłych miesz­kań. Jed­nak z 4 świe­ca­mi na każ­dą nie­dzie­lę Adwen­tu zna­lazł miej­sce nawet w małej izbie i (przy­naj­mniej w Euro­pie środ­ko­wej) stał się naj­bar­dziej roz­po­wszech­nio­ną for­mą przed­świą­tecz­nej ozdo­by. W nim znaj­du­ją się razem zie­leń i świa­tło, któ­re póź­niej przy­bie­ra­ją jesz­cze wspa­nial­szą for­mę bożo­na­ro­dze­nio­wej cho­in­ki. Zie­lo­ny wie­niec ze świe­ca­mi urze­ka w tym mrocz­nym czasie.

Pod­czas ocze­ki­wa­nia na Boże Naro­dze­nie tkwi w nas nadzie­ja na jakąś odmia­nę. Mniej jest ocze­ki­wa­nia na pre­zen­ty, a wię­cej tęsk­no­ty do wspar­cia ludzi, na któ­rych nam zale­ży. Potrze­bu­je­my bez­pie­czeń­stwa i ciepła.

Wie­niec Adwen­to­wy jest sym­bo­lem tej nadziei. Kie­dy świe­ca jed­na po dru­giej jest zapa­la­na, nasza nadzie­ja jest przy­cią­ga­na do świa­tła. Im jaśniej w nas i wokół nas, tym lepiej widzi­my ludzi obok sie­bie. I wresz­cie nad­cho­dzi wycze­ki­wa­ne Boże Narodzenie.

Jest to litur­gicz­ne świę­to sta­łe, przy­pa­da­ją­ce zawsze 25 grud­nia (wg kalen­da­rza gre­go­riań­skie­go)wieniec adwent1 i upa­mięt­nia­ją­ce naro­dzi­ny Jezu­sa Chry­stu­sa. Ten nie­co­dzien­ny czas, to nie tyl­ko wspo­mnie­nie waż­ne­go wyda­rze­nia reli­gij­ne­go, ale tak­że dni odpo­czyn­ku, spo­tkań z bli­ski­mi i rodzi­ną. Świę­to to wypa­da w cza­sie prze­si­le­nia zimo­we­go, kie­dy noc sta­je się krót­sza, a dzień dłuższy.

W Rzy­mie w tym okre­sie odby­wa­ły się Satur­na­lia na cześć boga Satur­na, a w Per­sji czczo­no Mitrę – bóstwo słoń­ca. Przyj­ście na świat Jezu­sa, ozna­cza­ło poja­wie­nie się nowej świa­tło­ści i nadziei dla świa­ta, dla­te­go moż­na dostrzec ana­lo­gię pomię­dzy hoł­dem dla Jezu­sa, a bóstwa­mi mitycznymi.

Świą­tecz­ny czas zaczy­na się już 24 grud­nia. Ten dzień poprze­dza­ją­cy rocz­ni­cę naro­dzin Jezu­sa zwa­ny jest Wigi­lią lub regio­nal­nie Gwiazd­ką albo Goda­mi. Tego dnia we wszyst­kich domach ubie­ra się drzew­ko świer­ku lub jodły.

wieniec adwento1Tra­dy­cja cho­inek naro­dzi­ła się w XVI w. w Alza­cji, gdzie drzew­ka ubie­ra­no ozdo­ba­mi z papie­ru i jabł­ka­mi. Wiel­kim zwo­len­ni­kiem tego zwy­cza­ju był Mar­cin Luter, któ­ry zale­cał spę-dza­nie świąt w domo­wym zaci­szu. Cho­in­ki więc szyb­ko sta­ły się popu­lar­ne w pro­te­stanc­kich Niemczech.

Nie­co póź­niej oby­czaj ten prze­jął Kościół kato­lic­ki, roz­po­wszech­nia­jąc go w kra-jach Euro­py Pół­noc­nej i Środ­ko­wej. W XIX w. cho­in­ka zawi­ta­ła do Anglii i Fran­cji, a potem do kra­jów Euro­py Połu­dnio­wej. Od tej pory jest naj­bar­dziej roz­po­zna­wa­nym sym­bo­lem tych świąt. Punk­tem kul­mi­na­cyj­nym dnia jest uro­czy­sta kola­cja, do któ­rej zasia­da się całą rodzi­ną po poja­wie­niu się na nie­bie pierw­szej gwiazd­ki, na pamiąt­kę gwiaz­dy pro­wa­dzą­cej Trzech Kró­li do stajenki.wieniec adwentow

W cza­sie wie­cze­rzy wigi­lij­nej wszy­scy łamią się opłat­kiem skła­da­jąc sobie życze­nia, śpie­wa się kolę­dy i obda­ro­wu­je pre­zen­ta­mi. Boże Naro­dze­nie zawsze wywo­łu­je wie­le pozy­tyw­nych emo­cji i jed­no­czy ludzi. Jest to jed­no z naj­ra­do­śniej­szych świąt w tra­dy­cji chrze­ści­jań­skiej. Wszę­dzie na całym świe­cie ludzie świę­tu­ją naro­dzi­ny Chry­stu­sa, przyj­ście Zba­wi­cie­la. Aby dać wyraz rado­ści za ten dar nie­bios, pod­czas tego świę­ta ludzie obda­rza­ją się wza­jem­nie życz­li­wo­ścią i miło­ścią, i sta­ra­ją się sobie nawza­jem spra­wić radość.

Iwo­na Gucwa