Tur­nu­sy reha­bi­li­ta­cyj­ne dla osób laryn­gek­to­mo­wa­nych w ośrod­ku „Gór­nik” w Łebie

Ter­min „reha­bi­li­ta­cja” zna­ny jest powszech­nie, choć nadal naj­czę­ściej koja­rzy się z reha­bi­li­ta­cją rucho­wą. „Reha­bi­li­ta­cja logo­pe­dycz­na” zaś, naj­czę­ściej koja­rzo­na jest z usu­wa­niem wad wymo­wy u dzie­ci, jak rów­nież z obec­no­ścią logo­pe­dy przy łóż­ku pacjen­ta po uda­rze, nato­miast „reha­bi­li­ta­cja gło­so­wa” czę­sto nie mówi nic oso­bom, któ­rych nie dotknął pro­blem laryngektomii.

Uczo­no nas wszyst­kich w szko­le – zgod­nie z praw­dą zresz­tą, że głos powsta­je w krta­ni, a więc brak tego narzą­du skut­ku­je utra­tą moż­li­wo­ści gło­so­we­go poro­zu­mie­wa­nia się. Ist­nie­ją na szczę­ście obec­nie w logo­pe­dii i fonia­trii trzy meto­dy two­rze­nia zastęp­cze­go gło­su u osób po usu­nię­ciu krta­ni – meto­da prze­twa­rza­nia szep­tu w dźwię­ki mowy przy pomo­cy urzą­dze­nia zwa­ne­go laryn­go­fo­nem, meto­da two­rze­nia przez pacjen­ta gło­su powsta­ją­ce­go w prze­ły­ku oraz meto­da naj­now­sza – sili­ko­no­wa pro­te­za gło­so­wa implan­to­wa­na chi­rur­gicz­nie w obrę­bie tcha­wi­cy. Wszyst­kie one wyma­ga­ją od pacjen­ta więk­sze­go, bądź mniej­sze­go wysił­ku, cier­pli­wo­ści, samo­za­par­cia w nauce posłu­gi­wa­nia się nowym gło­sem, bez wzglę­du na to, któ­rą z metod wybie­rze, rzecz jasna po kon­sul­ta­cji z leka­rzem i logo­pe­dą. W przy­pad­ku pacjen­tów, z któ­ry­mi przy­szło mi pra­co­wać logo­pe­dycz­nie nad gło­sem zastęp­czym (a było ich bar­dzo wie­lu, przez 25 lat i uczy­łam ich mówić wyko­rzy­stu­jąc wszyst­kie wymie­nio­ne wyżej spo­so­by), naj­lep­sze rezul­ta­ty dawa­ła for­ma reha­bi­li­ta­cji gru­po­wej, wspie­ra­na ćwi­cze­nia­mi indywidualnymi.

Cie­szę się zaufa­niem pacjen­tów, umiem ich zmo­ty­wo­wać do reha­bi­li­ta­cji gło­so­wej, ale nie mogę im dać tego, co dają oni sobie wza­jem­nie – przy­kład nama­cal­ny, że moż­na wyćwi­czyć głos, co praw­da inny od natu­ral­ne­go, ale głos i że napraw­dę się da! Myślę, że nikt nie zro­zu­mie lepiej oso­by po laryn­gek­to­mii, jak ktoś, kto sam żyje z tym pro­ble­mem. Ope­ra­cja usu­nię­cia krta­ni czę­sto ratu­je życie, ale nie­sie też ze sobą wie­le nie­do­god­no­ści, nie tyl­ko zwią­za­nych z poro­zu­mie­wa­niem się. Od kogoś inne­go, kto jest w takiej samej sytu­acji, moż­na prze­jąć spo­so­by radze­nia sobie w nie­do­god­no­ściach, moż­na zaczerp­nąć opty­mi­zmu, poprzez natu­ral­ne ludz­kie myśle­nie – może on to dla­cze­go nie ja? Psy­cho­lo­dzy pod­kre­śla­ją jak bar­dzo waż­ne i budu­ją­ce odwa­gę jest wza­jem­ne wspar­cie w klu­bach, sto­wa­rzy­sze­niach, związ­kach. W ślad za taki­mi dzia­ła­nia­mi poszła moż­li­wość orga­ni­zo­wa­nia tur­nu­sów reha­bi­li­ta­cyj­nych o róż­nych pro­fi­lach, dla róż­no­ra­kich schorzeń.

Pacjen­ci, z któ­ry­mi mia­łam do czy­nie­nia, byli skłon­ni przy­jeż­dżać z dale­ka, a daw­niej – w latach 80-tych, gdy nie było inne­go miej­sca, ćwi­czy­li­śmy w kącie na kory­ta­rzu szpi­tal­nym. Pierw­sze tur­nu­sy były czymś rewe­la­cyj­nym – nie liczy­ły się opła­ty, warun­ki (cza­sem opła­ka­ne), kiep­skie wyży­wie­nie, poko­je kil­ku­oso­bo­we. Pol­skie Towa­rzy­stwo Laryn­gek­to­mo­wa­nych pod zarzą­dem ś.p. Pana Krzysz­to­fa Kuja­wiń­skie­go (pacjen­ta po laryn­gek­to­mii cał­ko­wi­tej) orga­ni­zo­wa­ło ogól­no­pol­skie tur­nu­sy dla osób laryn­gek­to­mo­wa­nych, na wyso­kim pozio­mie. Jed­nak­że sta­łe wyma­ga­nia orga­ni­za­to­rów rosły – Ośrod­ki Pro­fi­lak­ty­ki Zdro­wot­nej mia­ły pole do popi­su. Mia­łam oka­zję być na tur­nu­sach orga­ni­zo­wa­nych w róż­nych rejo­nach kra­ju (góry, jezio­ra, morze), w róż­nych ośrod­kach. Twier­dzę, że zde­cy­do­wa­nie naj­le­piej czu­ją się pacjen­ci laryn­gek­to­mo­wa­ni w kli­ma­cie nad­mor­skim, gdzie prak­tycz­nie cały czas korzy­sta­ją z natu­ral­nych inha­la­cji, wdy­cha­jąc aero­zol mor­ski bar­dzo cen­ny w scho­rze­niach laryn­go­lo­gicz­nych. Góry – to nie naj­lep­szy wybór, ponie­waż kwit­nie tam mnó­stwo roślin, a ich pył­ki oka­zu­ją się bar­dzo uciąż­li­we dla naszych pacjen­tów, gdyż nie mają oni w więk­szo­ści fil­trów osła­nia­ją­cych tra­che­osto­mę (zwy­kła prze­słon­ka prze­pusz­cza maleń­kie pył­ki i nie jest sku­tecz­na). Powra­cam jed­nak do kwe­stii ośrod­ka, w jakim odby­wa się tur­nus. Jest to kwe­stia bar­dzo istot­na – real­na cena, loka­li­za­cja — naj­le­piej wśród zie­le­ni, jak naj­bli­żej morza, spo­koj­ne miej­sce do ćwi­czeń logo­pe­dycz­nych i kon­sul­ta­cji, np. psy­cho­lo­gicz­nych, moż­li­wość korzy­sta­nia z zabie­gów fizjo­te­ra­peu­tycz­nych, ale tak­że odpo­wied­nie wyży­wie­nie, jadło­spis ukła­da­ny przez pro­fe­sjo­nal­ne­go die­te­ty­ka, moż­li­wość mik­so­wa­nia posił­ków i dobo­ru die­ty, wygod­ne, dobrze wypo­sa­żo­ne, suche poko­je, cisza, ale też moż­li­wość zaba­wy, wspól­nych roz­ry­wek, zabaw, wycie­czek, ognisk, nie może brak­nąć biblio­te­ki, sali gim­na­stycz­nej, Sali do tań­ca, boiska. Oto­cze­nie ośrod­ka jest rów­nież waż­ne, gdyż wpły­wa na naszą psy­chi­kę, no i nie­zbęd­na jest miła atmos­fe­ra, na któ­ra ma wpływ nie tyl­ko kul­tu­ral­na, ser­decz­na kadra z dyrek­cja na cze­le, ale któ­rą two­rzą w dużej mie­rze sami uczestnicy.

Ktoś powie, że tak sobie marzę – nie, wła­śnie tym miej­scem – ide­al­nym do pro­wa­dze­nia tur­nu­sów reha­bi­li­ta­cyj­nych dla moich pacjen­tów jest Ośro­dek Pro­fi­lak­ty­ki Zdro­wot­nej „Gór­nik” w Łebie, któ­ry pole­ci­łam tak­że innym logo­pe­dom w kra­ju i potwier­dza­ją oni moja opi­nię o tym miej­scu, a ja byłam tam z pacjen­ta­mi już 11 rok z zrzę­du. Ktoś powie „ale rekla­ma”! Tak, wła­śnie o to mi cho­dzi, by jak naj­wię­cej osób mogło sko­rzy­stać z dobre­go Ośrod­ka i by doce­nić pra­cę i sta­ra­nia wspa­nia­łych, rze­tel­nych ludzi – Pana Dyrek­to­ra Sta­ni­sła­wa Wał­ka oraz całej Kadry „Gór­ni­ka”.

Maria Górec­ka-Laso­ta – logo­pe­da, V‑ce Pre­zes Pol­skie­go Towa­rzy­stwa Laryn­gek­to­mo­wa­nych przy Świę­to­krzy­skim Cen­trum Onko­lo­gii w Kielcach