Nie­peł­no­spraw­ni w Pol­sce – mia­ło być lepiej, będzie gorzej? Odda­la­my się od Europy?

Stwier­dze­nie „refor­ma sys­te­mu zdro­wia” zaczy­na w Pol­sce brzmieć jak fatum. Skut­ki zmian ude­rzy­ły już w rynek far­ma­ceu­tycz­ny i pacjen­tów sta­le zaży­wa­ją­cych leki. Czy nade­szła pora na oso­by nie­peł­no­spraw­ne, dla któ­rych zaopa­trze­nie w odpo­wied­ni sprzęt ozna­cza być albo nie być? Pro­jekt mini­ste­rial­ne­go roz­po­rzą­dze­nia w spra­wie limi­tów nie daje więk­szych powo­dów do opty­mi­zmu.
      W Pol­sce jest ponad 5 milio­nów osób nie­peł­no­spraw­nych, tyle ile jest wszyst­kich miesz­kań­ców Nor­we­gii czy Sło­wa­cji. Ta ogrom­na rze­sza cho­rych potrze­bu­je spe­cja­li­stycz­ne­go sprzę­tu. For­mal­nie są to „wyro­by medycz­ne będą­ce przed­mio­ta­mi orto­pe­dycz­ny­mi i środ­ka­mi pomoc­ni­czy­mi”. Pod tą enig­ma­tycz­ną nazwą kry­ją się tysią­ce pro­duk­tów, pozwa­la­ją­cych oso­bom nie­peł­no­spraw­nym na codzien­ną egzy­sten­cję: pro­te­zy (koń­czyn, pier­si), orte­zy (róż­ne sta­bi­li­za­to­ry koń­czyn), peru­ki dla pacjen­tów onko­lo­gicz­nych, cew­ni­ki, pie­lu­chy ana­to­micz­ne, pie­lu­cho­majt­ki, wor­ki i osprzęt sto­mij­ny, pio­ni­za­to­ry, wresz­cie wóz­ki inwa­lidz­kie, laski i kule. To nie są tyl­ko przed­mio­ty codzien­ne­go użyt­ku, to są pro­duk­ty czę­sto decy­du­ją­ce o być albo nie być, o aktyw­no­ści lub wykluczeniu.

Nie dla nas postęp!

      Postęp tech­no­lo­gicz­ny w ostat­nich latach jest ogrom­ny, pozwa­la wie­lu nie­peł­no­spraw­nym na świe­cie cie­szyć się życiem bar­dziej niż kie­dy­kol­wiek wcze­śniej. Pro­blem w tym, że prze­cięt­ny pol­ski nie­peł­no­spraw­ny może o naj­now­szym sprzę­cie tyl­ko poma­rzyć. Wydat­ki NFZ i PFRON na zaopa­trze­nie osób nie­peł­no­spraw­nych w Pol­sce sta­no­wią poło­wę tego, co w kra­jach o podob­nym stop­niu zamoż­no­ści: na Węgrzech czy w Cze­chach. O kra­jach zachod­nich nie ma nawet co wspo­mi­nać. Do złej sytu­acji, oprócz niskich limi­tów finan­so­wa­nia, przy­czy­nia­ją się: biu­ro­kra­cja, skom­pli­ko­wa­nie pro­ce­dur, urzęd­ni­cza nie­moc, oraz barie­ry archi­tek­to­nicz­ne.
      Aktu­al­nym pro­ble­mem jest nadal tzw. kolej­ko­wa­nie, czy­li ocze­ki­wa­nie na potwier­dze­nie zle­ce­nia przez NFZ, któ­re jest nie­zbęd­ne do odbio­ru sprzę­tu. Choć zeszło­rocz­ne inter­wen­cje przy­nio­sły pewien pozy­tyw­ny sku­tek i część kole­jek zosta­ła zli­kwi­do­wa­na, a płyn­ność zaopa­try­wa­nia popra­wi­ła się, to jed­nak pacjen­ci z nie­któ­rych regio­nów wciąż muszą cze­kać na nie­zbęd­ne zaopa­trze­nie. Przy­kła­do­wo, według danych z koń­ca maja 2012, w woje­wódz­twie kujaw­sko-pomor­skim na apa­ra­ty słu­cho­we cze­ka­ło się 7–8 mie­się­cy. Łódz­ki NFZ kazał oso­bom nie­do­sły­szą­cym cze­kać aż rok!
      Sys­tem finan­so­wa­nia w obec­nym kształ­cie ist­nie­je od 1998. Od tam­tej pory wzro­sła infla­cja – kil­ka­dzie­siąt pro­cent, wpro­wa­dzo­no VAT (naj­pierw 7 proc., potem 8 proc.), znacz­nie wzro­sły kosz­ty codzien­ne­go życia.
      Tym­cza­sem środ­ki prze­ka­zy­wa­ne na refun­da­cję i wspie­ra­nie osób nie­peł­no­spraw­nych sta­le się obni­ża­ją. Porów­nu­jąc poziom refun­da­cji leków z pozio­mem refun­da­cji przed­mio­tów orto­pe­dycz­nych i środ­ków pomoc­ni­czych, widać ogrom­ną dys­pro­por­cję. Co wię­cej, ta dys­pro­por­cja sta­le rośnie. W 2010 roku sto­su­nek ten wyno­sił w Pol­sce już 14 do 1! Z danych sta­ty­stycz­nych wyni­ka, że finan­so­wa­nie zaopa­trze­nia m.in. w pro­te­zy, apa­ra­ty orto­pe­dycz­ne, sprzęt uro­lo­gicz­ny, sto­mij­ny, pie­lu­chy ana­to­micz­ne, pie­lu­cho­majt­ki, zesta­wy infu­zyj­ne, podusz­ki prze­ciw­o­dle­ży­no­we, apa­ra­ty słu­cho­we, obu­wie orto­pe­dycz­ne, kule i laski inwa­lidz­kie czy wóz­ki inwa­lidz­kie, wręcz się pogar­sza: pacjent dopła­ci więcej!

Dopła­ty z wła­snej kieszeni

      Naj­więk­sze pro­ble­my są z zaopa­trze­niem orto­pe­dycz­nym na zamó­wie­nie. Przy­kład: naj­prost­sza pro­te­za uda kosz­tu­je od 8 000 do 10 000 zł, a limit NFZ to 2 800 zł! W Buł­ga­rii pro­te­za uda finan­so­wa­na jest przez budżet na pozio­mie 6 000 – 7 000 zł. W Pol­sce udział NFZ w zaopa­trze­niu pacjen­ta w pro­te­zy sta­no­wi mak­sy­mal­nie 35 proc. ich war­to­ści. Resz­tę pacjent dopła­ca z wła­snej kie­sze­ni.
      Pol­scy nie­peł­no­spraw­ni sta­ty­stycz­nie pla­su­ją się wśród osób naj­uboż­szych, czę­sto żyją z niskich rent i eme­ry­tur, skrom­ne­go wspar­cia rodzin. Naj­czę­ściej kupu­ją takie urzą­dze­nia i przed­mio­ty reha­bi­li­ta­cyj­ne, jakie miesz­czą się w limi­tach dofi­nan­so­wa­nia. A te wciąż się zmniej­sza­ją. W rezul­ta­cie cho­rzy są ska­za­ni na sprzęt star­szej gene­ra­cji, o gor­szych wła­ści­wo­ściach, skut­ku­ją­cy niż­szą jako­ścią życia. Dys­try­bu­to­rzy elek­trycz­nych wóz­ków inwa­lidz­kich argu­men­tu­ją, że zmu­sze­ni są sprze­da­wać wóz­ki chiń­skie, gor­szej jako­ści, ponie­waż na lep­sze nie ma zby­tu. Na to nakła­da się pro­blem sys­te­mo­wy: w Pol­sce nie ist­nie­je stan­dard zaopa­trze­nia w wózek, więc cho­ry może jeź­dzić czym­kol­wiek. Czy pol­skie­mu pań­stwu zale­ży na tym, aby nie­peł­no­spraw­ni byli zaopa­try­wa­ni w kiep­ski, tani sprzęt i do koń­ca życia pozo­sta­li na gar­nusz­ku budże­tu?
      Sytu­acja nie­peł­no­spraw­nych w naszym kra­ju jest bar­dzo trud­na– stwier­dza Pre­zes Zarzą­du Ogól­no­pol­skiej Izby Gospo­dar­czej Wyro­bów Medycz­nych POLMED, Anna Jan­czew­ska-Radwan — bez zmia­ny spo­so­bu finan­so­wa­nia będzie cięż­ko zapew­nić odpo­wied­nie pozio­my dostęp­no­ści wyro­bów medycz­nych i popra­wić sytu­ację ludzi nie­peł­no­spraw­nych. Co wię­cej, ta tema­ty­ka jest spy­cha­na na mar­gi­nes w deba­cie o sys­te­mie ochro­ny zdro­wia, a per­spek­ty­wa nie­peł­no­spraw­ne­go pacjen­ta jest czę­sto pomi­ja­na. Limi­ty refun­da­cyj­ne w Pol­sce nie były zmie­nia­ne w nie­któ­rych gru­pach pro­duk­tów od ponad 10 lat, tym­cza­sem dro­ża­ło wszyst­ko: tak­że wóz­ki, pro­te­zy, środ­ki pomoc­ni­cze, sprzęt reha­bi­li­ta­cyj­ny. W rezul­ta­cie cho­rych stać na coraz mniej.

Mia­ło być jak nigdy…

      Skut­ki refor­ma­tor­skich dzia­łań Mini­ster­stwa Zdro­wia odczu­li już pacjen­ci – kon­su­men­ci leków, leka­rze, rynek far­ma­ceu­tycz­ny. Nie­udo­stęp­nio­ny jesz­cze ofi­cjal­nie pro­jekt pla­no­wa­ne­go roz­po­rzą­dze­nia w spra­wie zaopa­trze­nia, o któ­rym jed­nak mówi się coraz gło­śniej, powo­du­je więc oba­wy u osób nie­peł­no­spraw­nych: wie­lu oso­bom, któ­re potrze­bu­ją „wyro­bów medycz­nych będą­cych przed­mio­ta­mi orto­pe­dycz­ny­mi środ­ka­mi pomoc­ni­czy­mi” strach zaglą­da w oczy. Oka­zu­je się, że limi­ty – w wie­lu przy­pad­kach już naj­niż­sze w Euro­pie – mają ulec dal­sze­mu zmniej­sze­niu.
      Pro­jekt roz­po­rzą­dze­nia zakła­da ogra­ni­cze­nie asor­ty­men­tu refun­do­wa­nych wyro­bów medycz­nych, w nie­któ­rych przy­pad­kach dra­stycz­ne. Na przy­kład w przy­pad­ku ortez (m.in. nowo­cze­snych zewnętrz­nych usztyw­nień koń­czyn, któ­re w prze­ci­wień­stwie do gip­su pozwa­la­ją na aktyw­ność) pro­du­ko­wa­nych seryj­nie, asor­ty­ment zosta­nie zmniej­szo­ny dzie­się­cio­krot­nie. Dotych­czas refun­do­wa­ne były 52 pozy­cje dla koń­czyn gór­nych, ma zostać 5; dla koń­czyn dol­nych: z 62 tyl­ko 8. Czy cho­dzi o to aby pol­ski pacjent cof­nął się o całą epo­kę, gdy unie­ru­cha­mia­no cięż­kim gip­sem albo meta­lo­wą szyną?

… będzie jak zawsze!

      Legi­sla­tor przyj­rzał się też środ­kom chłon­nym (na przy­kład pie­lu­chom dla osób z nie­trzy­ma­niem moczu) i usta­lił para­metr chłon­no­ści w prze­dzia­le 500‑2000 ml. Nie znaj­du­je to żad­ne­go uza­sad­nie­nia w prak­ty­ce, a tak­że jest ode­rwa­ne od świa­to­wych tren­dów i współ­cze­snej prak­ty­ki. Lite­ra­tu­ra nauko­wa wyzna­cza gra­nicz­ne war­to­ści od 300 do 1000 ml. Ta zmia­na powo­du­je, że refun­da­cję stra­cą wyro­by sto­so­wa­ne dotych­czas, za to pacjen­ci dosta­ną za dar­mo pro­duk­ty… któ­rych na ryn­ku nie ma!
      To tyl­ko wybra­ne absur­dy z pro­jek­tu nowe­go roz­po­rzą­dze­nia. Znaj­du­ją się w nim wyro­by, któ­rych nie pro­du­ku­je się od lat. Fik­cja mie­sza się z histo­rią, gdy legi­sla­tor wymie­nia takie poję­cia jak „sznu­rów­ka” czy „gor­set”. Obec­nie sto­su­je się już nowo­cze­sne zapię­cia na rze­py i sys­te­my ścią­ga­ją­ce.
      Wie­lu przed­mio­tom gro­zi obni­że­nie limi­tu refun­da­cji – w nie­któ­rych przy­pad­kach nawet o poło­wę. Przy­kła­dem może być orte­za łok­cio­wa – było 800 zł dopła­ty, ma być 350 zł. Pacjent będzie więc zmu­szo­ny do się­gnię­cia po pro­dukt gor­szej jako­ści lub… do wła­sne­go portfela.

Zapo­mnij­cie o innowacjach

      Jed­no­cze­śnie z pro­jek­tu wyzie­ra brak spój­no­ści: z jed­nej stro­ny zabie­ra się środ­ki na pil­ne potrze­by, z dru­giej zwięk­sza się wydat­ki bez uza­sad­nie­nia. Ręcz­ny wózek inwa­lidz­ki miał 800 zł dofi­nan­so­wa­nia (suma wystar­cza­ją­ca), według pro­jek­tu ma dostać 1000 zł. Po co? Nie wia­do­mo, jed­nak tę sumę moż­na by prze­su­nąć na wyrów­na­nie ewi­dent­nych bra­ków w innych seg­men­tach. Nowe roz­po­rzą­dze­nie bar­dzo ogra­ni­czy rów­nież refun­da­cję środ­ków do pie­lę­gna­cji sto­mii. Zde­cy­do­wa­na więk­szość z nich nie będzie już refun­do­wa­na.
      Kolej­na bolącz­ka – może naj­więk­sza – to ogra­ni­cze­nie dostę­pu do inno­wa­cyj­nych pro­duk­tów. Pol­ska sta­no­wi pod tym wzglę­dem nie­chlub­ny wyją­tek na mapie Euro­py. Na próż­no moż­na szu­kać w pro­jek­cie roz­po­rzą­dze­nia nowo­cze­snych urzą­dzeń, takich jak łóż­ko reha­bi­li­ta­cyj­ne, pod­no­śnik czy wspo­mnia­ny wózek elek­trycz­ny. Doty­czy to tak­że, mię­dzy inny­mi, pro­duk­tów do kom­pre­so­te­ra­pii sto­so­wa­nych przy lecze­niu obrzę­ku lim­fa­tycz­ne­go czy nie­wy­dol­no­ści żyl­nej. Kobie­tom po mastek­to­mii ofe­ru­je się archa­icz­ne, cięż­kie i nie­prze­wiew­ne pro­te­zy pier­si, pod­czas gdy na ryn­ku są dostęp­ne ana­to­micz­ne, lek­kie, wygod­ne, samo­przy­lep­ne, pod­no­szą­ce jakość życia po cięż­kim oka­le­cze­niu.
      Nie zmie­nia się filo­zo­fia sys­te­mu, w któ­rym cho­ry nie ma wybo­ru. Śro­do­wi­ska pacjen­tów od daw­na postu­lu­ją odej­ście od limi­tów ilo­ścio­wych na rzecz kwo­ty mie­sięcz­nej na zaopa­trze­nie pacjen­ta. Jest to szcze­gól­nie waż­ne w przy­pad­ku zaopa­trze­nia cyklicz­ne­go (wor­ki sto­mij­ne, cew­ni­ki). Pozwo­li­ło­by to cho­rym decy­do­wać, czy chcą korzy­stać z pro­duk­tów tanich czy też otrzy­mać mniej, za to droż­szych, a resz­tę doku­pić.
      Pro­jekt roz­po­rzą­dze­nia nie był do tej pory kon­sul­to­wa­ny ani ze sto­wa­rzy­sze­nia­mi pacjen­tów ani z eks­per­ta­mi. Nie było mery­to­rycz­nych spo­tkań, deba­ty, zapy­tań. – ujaw­nia pre­zes Anna Jan­czew­ska-Radwan z Izby POLMED.
Głos sprzeciwu.