Gretta Bausch urodziła się najprawdopodobniej pod koniec lat siedemdziesiątych XIX wieku w Miedziance noszącej wtedy niemiecka nazwę Kupferberg. W chwili narodzin Gretty Miedzianka posiadała jeszcze prawa miejskie nadane jej w 1519 roku. Najlepsze lata miejscowość miała już jednak za sobą. Pierwsze lata XIX wieku był początkiem upadku górnictwa. W kopalniach gwałtownie spadało wydobycie ponieważ eksploatowane złoża wyczerpywały się. Ostatni szyb wydobywczy został definitywnie zamknięty w 1925 roku i tę datę można uważać za zamknięcie górniczego rozdziału historii Miedzianki.
Już od połowy wieku XIX Miedzianka zaczęła egzystować jako miejscowość wypoczynkowo — turystyczna. Jej położenie, niezwykły klimat oraz sława w Prusach sprawiały, iż Miedzianka chętnie odwiedzana była przez turystów i wczasowiczów poznających uroki tej części Dolnego Śląska. Sławę miastu przynosiło też “Złoto z Miedzianki”, czyli piwo produkowane w miejscowym browarze. Jedną z największych atrakcji turystycznych okolicy stanowiły ruiny zamku Bolczów sięgające swoimi początkami XIV wieku. Według niektórych badaczy zamek zbudował w II połowie XIV stulecia rycerz Clericus von Boltz, dworzanin książąt świdnicko — jaworskich. Według innych wiadomości zamek ten był zbudowany jeszcze w latach 1163–1201 przez księcia Bolesława Długiego dla ochrony leżących w okolicy domów i kopalni. Średniowieczna warownia wznosząca się na stromej, porośniętej lasem górze jest przykładem rozbudowanego w kilku fazach zamku wyżynnego, znakomicie wykorzystującego uwarunkowania terenowe, w tym wypadku malownicze formacje skalne występujące w Rudawach Janowickich. Jeszcze dzisiaj zwiedzając malownicze zamkowe ruiny trudno dostrzec, gdzie kończy się naturalny górotwór , a rozpoczyna dzieło rąk ludzkich. W przypadku zamku Bolczów wykorzystano maksymalnie naturalne ukształtowanie terenu i istniejące samotnie stojące skały, które połączono kamiennym murem, co utworzyło dziedziniec. Na jednej ze skał wybudowano kwadratową wieżę, a po przeciwnej stronie dziedzińca budynek mieszkalny łączący się z domem kapelana, do którego schody wykuto w skale. Obok wieży znajdował się dom kobiet. W skale wykuto studnię, na południowo — wschodniej stronie dziedzińca wybudowano piekarnię i kuchnię. W pierwszej połowie XVI stulecia zamek ponownie rozbudowano i unowocześniono. Wzniesiono wysunięty przed wieżę bramną kamienny mur oraz zbudowano basteję. Przystosowano także mury do broni artyleryjskiej poprzez wykonanie strzelnic kluczowych. Prawdopodobnie również wtedy wykuto od strony barbakanu fosę, przez którą przerzucono most. Barwna, a momentami bardzo burzliwa historia warowni zakończyła się 5 grudnia 1645 kiedy zamek został zdobyty i spalony przez Szwedów — spłonęła wówczas drewniana konstrukcja wraz z poszyciem i więźbą dachową. Od tamtego czasu Bolczów nie powrócił już do swej dawnej świetności. Będący w stanie mocno zaawansowanej, lecz wciąż pięknej ruiny stał się atrakcją turystyczną okolicy. W roku 1848 mieszkający w Janowicach hrabia Wilhelm Stolberg-Wernigerode kupił zamek, a następnie przystąpił do zabezpieczania oraz fragmentarycznej rekonstrukcji rozsypujących się murów, uporządkował okoliczny teren i przywrócił do stanu używalności zasypaną studnię. W celu poprawienia warunków bezpieczeństwa odwiedzających wybudowano drewniane schody i poręcze, aby można było korzystać z punktów widokowych na panoramę Karkonoszy. W końcówce XIX wieku przy murze zamykającym dziedziniec zamku górnego zbudowano małe schronisko turystyczne, które miało jakoby mieścić się w dużej Sali Rycerskiej. Informację tę należy jednak potraktować raczej jako pomysłowy chwyt reklamowy ponieważ z ówczesnych opisów wynika, że główną część schroniska stanowił skromny bufet.
W niewielkim zamkowym schronisku Gretta Bausch znalazła pracę jako pomoc kuchenna — były to ostatnie lata XIX stulecia – ruiny warowni odwiedzane były przez licznych turystów i wczasowiczów z Miedzianki i Janowic. Z tego chociażby powodu uruchomienie w tym miejscu schroniska należy uznać za przysłowiowy strzał w dziesiątkę.
Pracy przy obsłudze gości odwiedzających zamkowe ruiny było tak dużo, że Gretta odwiedzała rodzinną Miedziankę jedynie co jakiś czas, na co dzień mieszkając w niewielkiej przybudówce przeznaczonej dla pracowników schroniska. Odwiedziny Miedzianki były kłopotliwe dla Gretty zwłaszcza zimą, kiedy zejście ze stromej i zasypanej śniegiem góry było, szczególnie po zapadnięciu zmroku, nie lada wyczynem wymagającym zarówno dobrej znajomości terenu jak znakomitej kondycji fizycznej. W trakcie jednej z takich późnowieczornych wędrówek Gretta postanowiła skrócić sobie drogę przez las. Najprawdopodobniej pomyliła kierunek i spadła ze skał, w każdym razie po kilku dniach dziewczynę znaleziono nieżywą w jednej z zasypanych śniegiem kamiennych szczelin, jakich pełno znajduje się w okolicach zamkowej góry.
Mistrzowie okultyzmu i eksperci od kontaktów ze światem duchów są zdania, że można tam często napotkać umarłych nie zdających sobie sprawy z własnej śmierci. Takie zbłąkane i nieświadome swego stanu dusze trwają jakby w zawieszeniu pomiędzy dwoma światami, nawiedzając w postaci widziadeł ludzi i miejsca związane z uprzednią egzystencją. Widmo Gretty Bausch widywane było często przez obsługę schroniska i turystów odwiedzających zamkowe ruiny. Niejednokrotnie widywano Grettę, która pojawiała się za bufetem jakby próbowała obsłużyć gości. Zjawa była także często widywana w okolicach zamkowej studni, gdzie wychylona poza cembrowinę Gretta jakby szukała w lustrze wody swojego odbicia. Podobno także współcześnie w ruinach Bolczowa można napotkać ducha Gretty Bausch. Ostatnio dziewczynę ubraną pomimo ciepłego wieczoru w grubą wełnianą suknię napotkali turyści z Niemiec latem 2001 roku. Jeśli wierzyć ich relacji Gretta, sprawiająca wrażenie całkowicie zagubionej i zdezorientowanej, usiłowała dołączyć do grupy turystów, z którymi opuściła zamkowe ruiny prowadząc mocno wystraszonych Niemców w kierunku Janowic Wielkich. Kilkaset metrów przed pierwszymi zabudowaniami, w okolicy leśnego strumienia widziadło nagle zniknęło.