Pora­da nr 7

Witam, bar­dzo pro­szę o pomoc. Jestem oso­bą nie­peł­no­spraw­ną i nie akcep­tu­ję swo­je­go wyglą­du. Jestem niskie­go wzro­stu (metr) poru­szam się na wóz­ku elek­trycz­nym, mam skrzy­wio­ny krę­go­słup twz. garb. Przez mój wygląd uwa­żam się za oso­bę brzyd­ką, tą gor­sza od resz­ty… Nie wie­rzę w to, że ktoś pew­ne­go dnia mnie poko­cha, myśl o sek­sie z oso­bą peł­no­spraw­ną jest dla mnie abs­trak­cją, niby jak to mia­ło by wyglą­dać? Jak ta dru­ga oso­ba by na mnie spoj­rza­ła? Prze­cież bym jej nie pocią­ga­ła fizycz­nie, nie potra­fi­ła­bym nawet się roze­brać… mój wzrost rów­nież jest pro­ble­mem, przy­naj­mniej w moich oczach… Piszę o tym na samym począt­ku gdyż mając (…) jestem oso­bą, któ­ra mimo mojej cho­ro­by ma potrze­by sek­su­al­ne nie potra­fię sobie z tym poradzić… 

Ukoń­czy­łam szko­łę w 2009 roku, od tego cza­su jestem bez pra­cy. Pró­bo­wa­łam stu­dio­wać zaocz­nie jed­nak zbyt szyb­ko się pod­da­łam. Moi rodzi­ce prze­ko­na­li mnie, że sobie nie pora­dzę gdyż wcze­śniej uczy­łam się w domu, szyb­ko się meczę, są dojaz­dy jak ja zdam zali­cze­nia etc. Oto­cze­nie na stu­diach nie zaak­cep­to­wa­ło mnie dla­te­go byłam prze­ko­na­na, że tak będzie cały czas i dałam za wygra­ną… Nie mam przy­ja­ciół jestem zamknię­ta w sobie, boje się ludzi dla mnie każ­de wyj­ście do skle­pu jest w pew­nym sen­sie czymś wiel­kim. Sie­dze zamknię­ta w domu gdyż miesz­kam w małym mie­ście nie ma tutaj atrak­cji, przy­sto­so­wań nicze­go… Do tego cią­gła kon­tro­la rodzi­ców jest dla mnie udrę­ką… Moi rodzi­ce trak­tu­ją mnie jak małe dziec­ko, cią­gle mi cze­goś zabra­nia­ją, mówiąc jesteś mała jak Ty sobie sama pora­dzisz? Ty potrze­bu­jesz pomo­cy innych, zresz­tą na każ­de moje sło­wo mają 100 argu­men­tów prze­ciw… Jestem jak na swo­ją sytu­ację samo­dziel­na potra­fię się sama ubrać, zjeść, umyć, pomóc w domu jed­nak czu­ję, że to za mało. Chce być samo­dziel­na, samo­wy­star­czal­na… Czu­je się nikim ponie­waż nie mam pra­cy, wykształ­ce­nia i bli­scy w cza­sie kłót­ni potra­fią mi to wypo­mnieć, czu­je się wte­dy bar­dzo upo­ko­rzo­na… Bo jak mam im wytłu­ma­czyć, że szu­kam pra­cy ale chce wyjść do ludzi, pra­co­wać POZA DOMEM, nie w nim, a jeśli w nim to też chce coś robić…

Ukoń­czy­łam kur­sy gra­fi­ki kom­pu­te­ro­wej, dla­te­go, że namó­wi­ła mnie do tego rodzi­na, to oni prze­ko­na­li mnie, że może to mi się uda jed­nak nie czu­je tego, nie jestem z tego dobra… Co ze mną jest nie tak? Nie chce całej winy zwa­lić na rodzi­nę, jed­nak rodzeń­stwo, rodzi­ce nie widzą jed­ne­go, ja czu­je się bar­dzo samot­na, bra­ku­je mi oso­by, któ­ra mnie poko­cha, któ­ra mi doda siły, nie wiem jak mam się zabrać za swo­je życie, jak zacząć… Mówią mi jesteś doro­sła sama sobie radź, a potem jest sto wymó­wek kie­dy chce np. pójść do urzę­du mia­sta aby zapy­tać się czy jest jakaś pra­ca, czy cho­ciaż­by staż… Mie­wam myśli samo­bój­cze jed­nak nie che sobie nic zro­bić ze wzglę­du na rodzi­nę… Chcia­ła­bym pójść do przo­du, poro­zu­mieć się z rodzi­ną, ale nie potra­fię z nimi się doga­dać… Piszę tutaj ponie­waż nie chce poka­zać im mojej sła­bo­ści… Oni w psy­cho­lo­gów nie wie­rzą… Zapew­ne ten list jest cha­otycz­ny jed­nak taka wła­śnie jestem ja… chce pra­co­wać, być kimś jed­nak nie potra­fię zro­bić kro­ku na przód. Bar­dzo chcia­ła­bym mieć dziec­ko, rodzi­nę jed­nak wiem, że to nie real­ne, moja rodzi­na mówi mi, że jestem cho­ra, a oso­ba któ­ra bym mnie poko­cha­ła z pew­no­ścią liczy­ła by na jakiś majątek(chociaż boga­ci nie jeste­śmy) chcia­ła­by mnie wyko­rzy­stać a już z pew­no­ścią by mnie zdra­dza­ła, bo nie moż­na mnie pocią­gać jaką oso­bę fizycz­ną tu są sło­wa mojej sio­stry, mamy zresz­tą też… Wiem, że rodzi­na ma na mnie bar­dzo duży wpływ… jed­nak to JA chce żyć to JA chce być szczę­śli­wą… Moim pro­ble­mem , któ­ry nie pozwa­la mi rów­nież zasnąć jest miłość…. Dwa lata pisa­łam z chło­pa­kiem przez Inter­net, roz­ma­wia­li­śmy tele­fo­nicz­nie. Mie­li­śmy bar­dzo podob­ne spoj­rze­nie na świat, miłość, ludzi na wszyst­ko, wytwo­rzy­ła się mie­dzy nami wieź, uczu­cie… Jed­nak nie wie­dział o mojej cho­ro­bie, nie powie­dzia­łam mu ponie­waż każ­dy kto się dowia­dy­wał odtrą­cał mnie, w życiu real­nym także…moja pierw­sza miłość to był wiel­ki zawód… nie potra­fię nawet o tym teraz pisać… (…) bo tak ma na imię chło­pak z ‚któ­rym pisa­łam jest tan­ce­rzem, widzia­łam go na żywo pod­czas zawo­dów, on nie wie­dział, że to jestem ja… kie­dy nasz kon­takt się urwał byłam bar­dzo samot­na… to była jedy­na oso­ba, któ­ra tak dobrze mnie zna­ła pomi­mo mojej cho­ro­by… Odzy­wał się od cza­su do cza­su, posta­no­wi­łam mu powie­dzieć bo prze­cież nic nie ryzy­ku­je…. Z począt­ku był spo­koj­ny, wszyst­ko zro­zu­miał chciał się spo­tkać mimo wszyst­ko, jed­nak po paru dniach prze­stał pisać, kie­dy pró­bo­wa­łam go prze­pro­sić dowie­dzieć się co czu­je powie­dział tyl­ko, że ma wiel­ki żal do mnie, nie chce mnie znać i dał mi do zro­zu­mie­nia, że nie akcep­tu­je mnie jako tej dziew­czy­ny, cho­rej dziew­czy­ny… Teraz widzę, że tro­chę się zmie­nił, żyje swo­im życiem jed­nak ja dalej go kocham, tęsk­nie za nim… On jest całym moim świa­tem, pro­szę mi nie mówić, tego kwia­tu pół świa­tu, bo on jest moją nadzie­ją… Tyl­ko on mnie cza­sem trzy­ma przy życiu, bo w głę­bi czu­je, że on się kie­dyś ode­zwie, zro­zu­mie spo­tka się… bar­dzo chcia­ła­bym napra­wić nasze rela­cję, wiem nie powin­nam była kła­mać, on powi­nien był zro­zu­mieć a nie powie­dzieć mi „ może masz faj­ny cha­rak­ter, ale cha­rak­ter to nie wszyst­ko, ”już daw­no zapo­mnia­łem, nie inte­re­su­jesz mnie” jed­nak cza­sem pisał tak jak kie­dyś że tyl­ko ja go rozu­mia­łam, mia­łam dla nie­go war­tość i że boli go to jak go potrak­to­wa­łam… Pro­szę powie­dzieć mi co mam zro­bić… (…) są zawo­dy w moim mie­ście liczę na to ‚że on się zja­wi… mimo całe­go lęku pój­dę tam, po to aby go cho­ciaż­by zoba­czyć… pro­szę mi powie­dzieć jak powin­nam się zacho­wać pod­czas tego spo­tka­nia, co powie­dzieć czy w ogó­le do nie­go pod­cho­dzić… Pro­szę nie odra­dzać mi tego spo­tka­nia gdyż ja nie potra­fię zre­zy­gno­wać… Dla mnie ta spra­wa nie jest zakoń­czo­na… pomi­mo iż minę­ło parę mie­się­cy od kie­dy z nim roz­ma­wia­łam… Czy coś ze mną jest nie tak? Może powin­nam sku­pić się tyl­ko na pra­cy… jed­nak w mojej gło­wie kumu­lu­je się wie­le wie­le pytań i jesz­cze wię­cej żalu, rozu­miem to, że mogło by być ze mną gorzej, nawet to co mogę a cze­go nie…ale nie rozu­miem dla­cze­go ludzie ode mnie tak ucie­ka­ją… dla­cze­go jestem taką nie­wła­ści­wą kobie­tą… choć nie czu­ję się nią…

 


Witam Panią, W swo­im liście poru­sza Pani kil­ka trud­no­ści, w związ­ku z któ­ry­mi pro­si Pani o rade. Są wśród nich: samot­ność zwią­za­na z bra­kiem oso­by bli­skiej Pani ser­cu oraz miłość do (…), poczu­cie niskiej war­to­ści, chęć usa­mo­dziel­nie­nia się, bycia nie­za­leż­ną. W liście pisze Pani o bra­ku akcep­ta­cji swo­je­go wyglą­du, co powo­du­je, że czu­je się Pani się gor­sza od innych i ma niską samo­oce­nę. To z kolei spra­wia, że rezy­gnu­je Pani z wie­lu rze­czy, któ­re łączą się z wyj­ściem z domu, z kon­tak­ta­mi z inny­mi ludź­mi. Brak zna­jo­mych i zamknię­cie się w domu z kolei powo­du­je, że pogłę­bia się u Pani niska już samo­oce­na i lęk przed inny­mi- i tak oto stwo­rzy­ło się błęd­ne koło –od poczu­cia bez­war­to­ścio­wo­ści do lęku przed wyko­rzy­sta­niem wła­snych moż­li­wo­ści. Uwa­żam, że aby prze­rwać ten sche­mat postę­po­wa­nia i nega­tyw­nych odczuć może Pani sko­rzy­stać ze wspar­cia osób podob­nych do Pani, cho­ru­ją­cych na tę samą cho­ro­bę; cza­sem roz­mo­wa z kimś podob­nym do nas pod­no­si na duchu oraz poka­zu­je moż­li­wo­ści pora­dze­nia sobie z kon­kret­nym kło­po­tem. Takie bli­skie zna­jo­mo­ści mogą dać Pani opar­cie, ale rów­nież zmo­ty­wo­wać do poko­ny­wa­nia swo­ich obaw- może Pani zacząć od naj­ła­twiej­szej rze­czy, np. wyj­ścia do skle­pu. Jeśli to się uda, pew­nie kolej­nym razem będzie Pani łatwiej wyko­nać tę samą czyn­ność albo będzie Pani odważ­niej­sza w wyko­ny­wa­niu trud­niej­sze­go zada­nia. Dobrym pomy­słem może być rów­nież sko­rzy­sta­nie z regu­lar­nych porad u psy­cho­lo­ga, obec­nie spe­cja­li­ści poma­ga­ją rów­nież za pomo­cą komu­ni­ka­to­ra gg lub skay­pa, jeśli nie będzie moż­li­wy dla Pani kon­takt oso­bi­sty z psychologiem.

W swym liście pyta mnie Pani rów­nież o kon­takt z (…), w któ­rym jest Pani zako­cha­na. Uwa­żam, że w spra­wach uczu­cio­wych, naj­le­piej słu­chać się swo­jej intu­icji oraz samej sie­bie. Jeśli czu­je Pani, że jest goto­wa na spo­tka­nie z (…), myślę, że w tej sytu­acji naj­lep­sze będzie bycie sobą i słu­cha­nie swe­go ser­ca. Pozdra­wiam serdecznie.

Dag­ma­ra Czarna