Gdań­ski “wolon­ta­riusz roku” musi opu­ścić miej­skie mieszkanie

Miro­sław Sulew­ski w zeszłym roku został uzna­ny za naj­lep­sze­go wolun­ta­riu­sza w Gdań­sku, m.in. za pra­cę pod­czas Euro 2012. Teraz do 30 maja musi opu­ścić miesz­ka­nie w miej­skim TBS-ie, bo jego głów­nym najem­cą była bab­cia, któ­ra zmar­ła. Urzęd­ni­cy: ‑To nie­zręcz­na sytu­acja, ale musi­my dzia­łać zgod­nie z prawem.

O sytu­acji, w jakiej zna­lazł się Miro­sław Sulew­ski dowie­dzie­li­śmy się nie od nie­go same­go, lecz od nasze­go czy­tel­ni­ka.
- Gdań­ski Wolon­ta­riusz Roku 2012 musi opu­ścić miesz­ka­nie komu­nal­ne na Ujeścisku[chodzi o miej­ski TBS — przyp. red.], dla­te­go że jego teścio­wa [dokład­nie bab­cia żony — przyp. red.], z któ­rą miesz­kał, zmar­ła. Uwa­żam za skan­dal, że nagra­dza się czło­wie­ka za wolon­ta­riat, któ­re­mu poświę­ca każ­dy swój wol­ny czas, by poma­gać innym, a potem wyrzu­ca się go na bruk. Gdzie czło­wiek, któ­ry więk­szość swo­je­go życia poświę­cił innym ludziom, ma się teraz podziać ? — pytał pan Paweł w liście do naszej redakcji.

Miro­sław Sulew­ski jest wolon­ta­riu­szem uni­wer­sal­nym. Choć tytuł “wolon­ta­riu­sza roku” dostał głów­nie za dzia­łal­ność w pro­jek­cie “Wolon­ta­riat Miast Gospo­da­rzy EURO 2012” poma­ga innym znacz­nie dłu­żej. Wcze­śniej poma­gał rów­nież Pogo­to­wiu dla Zwie­rząt w likwi­da­cji nie­le­gal­nej hodow­li psów oraz przy orga­ni­za­cji 20. fina­łu WOŚP. Jest zwią­za­ny z Regio­nal­nym Cen­trum Wolon­ta­ria­tu w Gdań­sku.
Teraz musi pomóc sam sobie i swo­jej rodzi­nie. Miro­sław Sulew­ski wła­śnie otrzy­mał pismo od Gdań­skie­go Towa­rzy­stwa Budow­nic­twa Spo­łecz­ne­go z infor­ma­cją, że musi opu­ścić swo­je miesz­ka­nie do 30 maja. Dla­cze­go? Nie­daw­no zmar­ła bab­cia jego żony, któ­ra była głów­nym najem­cą loka­lu. W miesz­ka­niu na Uje­ści­sku wspól­nie miesz­ka­li od pię­ciu lat. Wcze­śniej, przez 15 lat zaj­mo­wa­li lokal komu­nal­ny na Dol­nym Mie­ście.
- To było miesz­ka­nie w bar­dzo złym sta­nie, na par­te­rze, wil­got­ne. Dla­te­go bab­ci zapro­po­no­wa­no zamia­nę na miesz­ka­nie w TBS. Bez par­ty­cy­pa­cji, za to w zamian za pozo­sta­wie­nie mia­stu sta­re­go miesz­ka­nia — tłu­ma­czy Miro­sław Sulew­ski doda­jąc , że w listo­pa­dzie ubie­głe­go roku sta­rał się o wpi­sa­nie swo­jej rodzi­ny jako “udzia­łow­ców” czyn­szo­we­go miesz­ka­nia. Nie zdą­żył, ponie­waż bab­cia jego żony zmar­ła w stycz­niu.
- Spo­tka­łem się z w tej spra­wie zastęp­cą pre­zy­den­ta Macie­jem Lisic­kim, ale usły­sza­łem, że pra­wo jest takie, że wnucz­ko­wie nie mogą dzie­dzi­czyć. Zapro­po­no­wał mi nowe miesz­ka­nie w innym TBS-ie, ale musiał­bym wpła­cić 70 tys. zł par­ty­cy­pa­cji, na co mnie kom­plet­nie nie stać - roz­kła­da ręce pan Mirosław.

Wice­pre­zy­dent fak­tycz­nie zapro­po­no­wał nowe miesz­ka­nie w budyn­kach TBS powsta­ją­cych przy Trak­cie św. Woj­cie­cha, ewen­tu­al­nie w loka­lu z odzy­sku w star­szym TBS-ie.
- Takie są prze­pi­sy, że wnu­ki nie dzie­dzi­czą upraw­nień do loka­lu po dziad­kach. W budyn­ku, w któ­rym miesz­ka pan Sulew­ski, loka­to­rzy nie musie­li wno­sić par­ty­cy­pa­cji, bo zosta­li do nie­go prze­kwa­te­ro­wa­nia z innych miesz­kań komu­nal­nych. Bab­cia mia­ła takie upraw­nie­nia, ale pan Sulew­ski z żoną już takich upraw­nień nie mają, więc nie mogą tam zostać — tłu­ma­czy Maciej Lisic­ki, zastęp­ca pre­zy­den­ta Gdań­ska ds. poli­ty­ki komu­nal­nej. Doda­je, że mia­sto przy­zna pań­stwu Sulew­skim miesz­ka­nie w TBS-ie, ale na takich zasa­dach, jak wszyst­kim: czy­li po opła­ce­niu par­ty­cy­pa­cji.
- Przez wie­le lat opie­ko­wa­li­śmy się bab­cią, któ­ra zmar­ła w wie­ku 93 lat. Pła­ci­my czynsz, nie mamy zale­gło­ści, jesz­cze spła­ca­my kre­dyt, któ­ry zacią­gnę­li­śmy na zago­spo­da­ro­wa­nie miesz­ka­nia. Oka­zu­je się, że na mar­ne. Nie stać nas na wpła­tę tak wyso­kiej par­ty­cy­pa­cji. Ja rozu­miem, że takie są prze­pi­sy, ale mia­sto pozba­wia nas god­no­ści… - wzdy­cha Sulewski.

Urzęd­ni­cy zapew­nia­ją, że rodzi­na Sulew­skich nie zosta­nie wyrzu­co­na na bruk, tym bar­dziej że aktu­al­nie nie pro­wa­dzi się takich eks­mi­sji.
- War­to pamię­tać, że na loka­le w TBS-ach też cze­ka­ją kolej­ki chęt­nych. Trud­no mi powie­dzieć, co będzie, jeże­li pan Sulew­ski nie sko­rzy­sta z naszej pro­po­zy­cji. Nie­wy­klu­czo­ne, że spra­wa tra­fi do sądu — przy­zna­je Michał Pio­trow­ski z gdań­skie­go magi­stra­tu.
“Opróż­nie­nie loka­lu zaj­mo­wa­ne­go bez tytu­łu praw­ne­go” nastę­pu­je na pod­sta­wie pra­wo­moc­ne­go wyro­ku. Sąd może orzec o upraw­nie­niu do loka­lu socjal­ne­go lub o jego bra­ku. W tym dru­gim przy­pad­ku mia­sto zobo­wią­za­ne jest do wska­za­nia tym­cza­so­we­go pomieszczenia.

 

Kata­rzy­na Moritz